Legia - Arka: Mistrz znokautowany!

Mistrzowie Polski nadal bez zwycięstwa na własnym stadionie w ekstraklasie. W meczu z Arką zagrał rezerwowy skład, a drużyna wypadła bardzo źle. Beniaminek wygrał w Warszawie 3:1.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Newspix / PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL

I nie jest to zaskoczenie. Dziś mecze Legii przypominają grę w "boksera". Każdy może wrzucić do automatu monetę i uderzeniem w gruszkę sprawdzić moc swojego sierpowego. Arka zniszczyła maszynę.

- Nie lubię ryzykować, ale muszę - mówił Besnik Hasi przed sobotnim spotkaniem. Trener Legi dał wolne wszystkim kluczowym piłkarzom. Nemanja Nikolić, Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec, Michał Kucharczyk, Thibault Moulin byli poza kadrą meczową. Igor Lewczuk i Adam Hlousek usiedli na ławce. Zagrali zmiennicy i szybko pokazali, dlaczego są dla Hasiego drugim wyborem. Zwłaszcza Jakub Rzeźniczak.

Kapitanem jest dziś za zasługi, bo nie za formę. Obrońca zawinił przy pierwszym golu dla Arki. Źle trafił w piłkę i ta trafiła pod nogi Marcusa Viniciusa, który czystym strzałem z woleja pokonał Arkadiusza Malarza. Rzeźniczak mógł mieć drugą "asystę". Źle obliczył tor lotu piłki, to go minęła i trafiła do Viniciusa, lecz Brazylijczyk w sytuacji sam na sam uderzył nad poprzeczką. Rzeźniczak na drugą połowę nie wyszedł już na boisko.

Beniaminek ligi zobaczył, że ma Legię na deskach i bił dalej. Arka, która nie wygrała dotąd z Legią w Warszawie, która na wyjeździe nie była w stanie zwyciężyć od 22 kolejnych spotkań, grała z mistrzem Polski, jak chciała. Plan miała prosty: po przejęciu piłki błyskawicznie skontrować. Taktyka się sprawdzała. Po kolejnych błędach i nieporozumieniach w obronie gospodarzy drugiego gola strzelił Adam Marciniak. Zawodnik, który do niedawna znany był głównie z aktywności na Twitterze, pokazał, że roczny pobyt na Cyprze dobrze wpłynął na jego formę. Pomocnik uderzył precyzyjnie, bez przyjęcia zza pola karnego. Wpadło.

Marciniakowi przybędzie na Twitterze z pewnością sporo obserwujących. Po przerwie zdobył drugą bramkę. Z rzutu rożnego dośrodkował Vinicius, a pomocnik dynamicznie wbiegł w pole karne i uderzył głową z kilku metrów. Malarz był bez szans.

Po tej sytuacji kibice Legii mieli dość. "Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie" lub "Zobaczcie sami, dziś wpier*** jest z ogórkami" - wykrzykiwali wściekli. Trudno się dziwić. Drużyna Hasiego nie wygrała w tym sezonie żadnego meczu w lidze przed własną publicznością. Zawodnikom po serii bluzgów zrobiło się wstyd, ale ich nagły zryw nie wystarczył, by odrobić straty. Honorowego gola strzelił Kasper Hamalainen. Celnie na głowę dośrodkował mu Guilherme, który zagrał pierwszy mecz od miesiąca po wyleczeniu urazu barku.

Legia postawiła wszystko na jedną kartę. Mistrz Polski czeka na wtorek rewanżowe spotkanie z Dundalk FC. Od Ligi Mistrzów jest o krok, bo wygrała z Irlandczykami na wyjeździe 2:0. Ekstraklasę zacznie traktować poważnie chyba dopiero po rewanżowym spotkaniu o grupę Ligi Mistrzów.

Legia Warszawa - Arka Gdynia 1:3 (0:3)
0:1 - Marcus Vinicius da Silva 6'
0:2 - Adam Marciniak 19'
0:3 - Adam Marciniak 58'
1:3 - Kasper Hamalainen 62'

Składy:

Legia:
Arkadiusz Malarz - Mateusz Wieteska, Maciej Dąbrowski, Jakub Rzeźniczak (46. Guilherme), Tomasz Brzyski - Kasper Hamalainen, Michał Kopczyński, Stojan Vranjes (68. Vadis Odjidja-Ofoe), Michaił Aleksandrow - Aleksandar Prijović, Jarosław Niezgoda (75. Sebastian Szymański).

Arka:
Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz, Adam Marciniak, Marcus Vinicius da Silva (85. Adrian Błąd), Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (89. Rashid Yussuff) - Dariusz Zjawiński (68. Rafał Siemaszko).

Żółta kartka: Michał Kopczyński (Legia)

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)

Widzów: 16 529

ZOBACZ WIDEO Aleksandar Prijović: Nie graliśmy ładnie, ale wykonaliśmy swoje zadanie
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×