Konrad Jałocha: Legia nie grała rezerwami

- Prijović, Hamalainen, Dąbrowski nie są piłkarzami z rezerw. To uznane nazwiska. To świadczy o tym, że zrobiliśmy wielką rzecz na Legii - mówi Konrad Jałocha, bramkarz Arki Gdynia, dla którego był to powrót na Łazienkowską 3.

Bolączką Arki Gdynia na początku rozgrywek Lotto Ekstraklasy były mecze na wyjeździe. Gdynianie sromotnie przegrali w Niecieczy i Białymstoku, strzelając w tych meczach zaledwie jedną bramkę. Mało kto spodziewał się tego, że żółto-niebiescy niekorzystną passę przerwą w Warszawie. Tym bardziej, że Arka w ramach rozgrywek Ekstraklasy nigdy nie wygrała przy Łazienkowskiej 3.

Tymczasem piłkarzom Grzegorza Nicińskiego udało się sensacyjnie wywieźć trzy punkty ze stolicy. Gdynianie zagrali świetne zawody i zasłużenie sięgnęli po pierwszą wyjazdową wygraną w tym sezonie.

- Cieszymy się, że udało nam się wygrać na terenie mistrza Polski, zespołu, który jest o krok od Ligi Mistrzów. Przełamaliśmy się na wyjeździe i myślę, że to znacząco wzmocni drużynę przed kolejnymi spotkaniami - mówi Konrad Jałocha, bramkarz Arki Gdynia.

Gdynianom należy się szacunek za postawę w tym meczu, ale nie da się ukryć, że gracze Besnika Hasiego nie zrobili za wiele, by się przeciwstawić dobrze grającej Arce. O tym także na konferencji prasowej mówił albański szkoleniowiec.

- To okropne uczucie przyznać po meczu, że nie wszyscy moi piłkarze chcieli wygrać z Arką. Przykre jest to, że krytyka spadnie na cały klub, a nie na poszczególnych graczy - przyznał.

Hasi w sobotnim meczu desygnował do gry zawodników, którzy nie łapią się do podstawowej jedenastki. Na boisku pojawili się Jakub Rzeźniczak, Tomasz Brzyski, Kasper Hamalainen czy Stojan Vranjes. Albańczyk liczył na to, że rezerwowi pokażą się z dobrej strony, tak aby zapracować na miejsce w pierwszym składzie. Szkoleniowiec Legii przeliczył się. Jego zespół zawiódł.

Po spotkaniu niektórzy zaczęli deprecjonować zwycięstwo Arki. Mówili o słabości Legii, a nie dobrym występie gdynian. Z takimi opiniami nie zgadza się Konrad Jałocha.

- Ja w składzie Legii nie widziałem żadnego rezerwowego. Prijović, Hamalainen, Dąbrowski nie są piłkarzami z drugiej drużyny. To uznane nazwiska. To świadczy o tym, że zrobiliśmy wielką rzecz - podkreśla bramkarz, który w Arce gra na zasadzie wypożyczenia z Legii Warszawa. W sobotę miał okazję przypomnieć się kibicom stołecznej drużyny.

- Przed meczem był dodatkowy stresik. Rozgrywałem ten pojedynek w głowie. Starałem się tonować emocje. Myślę, że wypadłem całkiem nieźle - tłumaczy Jałocha.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Majewski: Dwadzieścia lat wystarczy (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (2)
avatar
Losiek
22.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Żaden z zawodników z 11 Legii w tym meczu nie był z pierwszego składu, nawet Prijović - nie zyskał on tak dużego uznania trenera jakim cieszył się za czasów Czerczesowa, więc gra najczęściej z Czytaj całość