Beniaminek fenomenalnie rozpoczął sezon - po trzech kolejkach był niepokonany i plasował się na podium. W ciągu kilku dni dwaj rywale - Wigry Suwałki i Chrobry Głogów sprowadzili go na ziemię. - Dość już tego hurraoptymizmu, który był po pierwszych trzech kolejkach. Pora wziąć się za pracę i skoncentrować na robocie, którą mamy do wykonania - podkreśla Robert Złotnik.
Wisła Puławy chciała zrehabilitować się po przegranej w Suwałkach, ale już od 10. minuty musiała odrabiać straty. Szło jej to całkiem nieźle i jeszcze na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego gospodarze prowadzili z Chrobrym 3:2. Mimo to przegrali po raz drugi z rzędu. - Uważam, że w meczu z tak dobrą i doświadczoną drużyną, jak Chrobry Głogów nie wolno strzelić trzech bramek i przegrać. To jest kolejny mecz, kiedy prowadzimy i wszystko jest pod naszą kontrolą, a pozwalamy przeciwnikowi strzelać bramki i przegrywamy mecz - ocenia zasmucony trener beniaminka I ligi.
Olbrzymim kłopotem dla puławskiej drużyny jest kiepska postawa defensywy. Pod nieobecność kontuzjowanego Mateusza Pielacha Wisła straciła aż siedem bramek w dwóch meczach. 28-latek nie wróci w najbliższym czasie do gry, więc sztab szkoleniowy ma twardy orzech do zgryzienia. - Mateusz powoli dochodzi do siebie. W poniedziałek zaczyna rehabilitację. Razem z lekarzami podejmiemy decyzję, kiedy będzie mógł wejść w pełne obciążenia i wystąpić w meczu - wyjaśnia Złotnik. - Wydaje mi się, że w głowach naszych chłopaków siedzi brak doświadczenia. Mentalnie nie przestawiliśmy się jeszcze na granie w I lidze. W Chojnicach łatwiej nie będzie, ale mam nadzieję, że nie będziemy już rozdawali takich prezentów - kończy.
ZOBACZ WIDEO Igor Lewczuk: Zdawałem sobie sprawę, że zacznie się horror