Generują coraz większe, finansowe obroty, dokonują wzmocnień za ogromne pieniądze, podbijają nowe rynki na Dalekim Wschodzie i w dwóch Amerykach - niemieckie kluby schowane w cieniu wielkiego Bayernu stają na głowie, aby zasypać wyrwę dzielącą je od potentata z Monachium. Sezon 2016-17 będzie kolejnym, w którym ta sztuka im się jednak najprawdopodobniej nie uda.
W obliczu startu nowego sezonu niemieckiej Bundesligi nie należy pytać o to, czy Bayern Monachium kolejny raz z rzędu sięgnie po mistrzowski tytuł. Bardziej zasadne wydają się pytania: kiedy to nastąpi i z jak dużą przewagą zakończy ligowe rozgrywki. Zespół z Allianz Arena w wyścigu na długim dystansie nie ma w Niemczech godnego rywala - dokładnie tak, rok temu, zaczynaliśmy tekst poświęcony startowi piłkarskiego sezonu za naszą zachodnią granicą. Dzisiaj moglibyśmy w zasadzie napisać dokładnie to samo, bo Bayern - nawet mimo odważnych ruchów transferowych kilku czołowych klubów Bundesligi i coraz intensywniejszego, finansowego oraz marketingowego rozwoju, wciąż pozostaje drużyną z innej galaktyki, ekipą na tę chwilę po prostu nieosiągalną.
BORUSSIA W KORPOŚWIECIE
Nie jest to zresztą tylko opinia dziennikarzy "Piłki Nożnej" - zbyt odważna to teza, żeby wyrażać ją ot tak, bez poparcia autorytetów - ale niemal wszystkich trenerów prowadzących zespoły w Bundeslidze. W minionym tygodniu Deutsche Presse-Agentur, czyli niemiecki odpowiednik Polskiej Agencji Prasowej, przeprowadził wśród szkoleniowców ankietę, w której jednym ze stawianych pytań było: kto zostanie mistrzem Niemiec? W 16 na 18 przypadków padała odpowiedź najbardziej oczywista: Bayern Monachium. Kto się wyłamał? Trener berlińskiej Herthy, czyli Pal Dardai oraz Thomas Tuchel, który buduje w Dortmundzie nową Borussię.
- Stawiam na mistrza-niespodziankę. Według mnie takim właśnie zaskoczeniem może być Bayer Leverkusen. To będzie dla wszystkich niebywale niebezpieczny przeciwnik - powiedział Dardai, wprawiając cały światek w osłupienie, od razu tłumacząc jednak bądź co bądź dość oryginalny typ: - Szybkość, dobry trener, ciekawe transfery, mocna kadra - oni będą w tym sezonie bardzo dobrze wyglądać.
Tuchel rzucił tylko: - Pożyjemy, zobaczymy.
ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Są ludzie, którzy nic nie osiągnęli, a uważają się za znawców
Jego uchylanie się od odpowiedzi to już zupełnie inna historia. Po sezonie, w którym Borussia została najsilniejszym wicemistrzem Niemiec w historii ligi apetyty wśród kibiców musiały urosnąć do ogromnych rozmiarów, nawet pomimo faktu, że szatnia BVB spustoszona została dokumentnie podczas letniego okna transferowego. Z Signal-Iduna Park wyprowadzili się bowiem trzej muszkieterowie, motory napędowe i co by tu dużo mówić - najlepsi piłkarze tej drużyny. Henrich Mchitarjan, którego Tuchel wyciągnął za uszy z trawiącego go marazmu, za 42 miliony euro odszedł do Manchesteru United. Mats Hummels, środkowy obrońca tak w swojej grze elegancki, że nazywany w Niemczech drugim Franzem Beckenbauerem, wyniósł się do Bayernu Monachium za 38 milionów.
Ilkay Guendogan, jeden z najbardziej błyskotliwych, środkowych pomocników Europy dzięki przelewowi na 27 baniek euro, wybrał się do obywatelskiej części Manchesteru. Wydawać by się mogło - katastrofa dla kibiców, a z drugiej strony - podcinanie takimi decyzjami przez szefostwo Borussii gałęzi, na której siedzi. Zarząd BVB do spółki ze sztabem szkoleniowym zaszalał jednak na transferowym rynku, wydał ponad 110 milionów euro, aby ubytki w uzębieniu zalepić - już sam angaż Andre Schuerrle z Wolfsburga i Mario Goetzego z Bayernu był wydatkiem rzędu 56 milionów euro. Do tego Sebastian Rode, Raphael Guerreiro, Marc Bartra, Emre Mor, Mikel Merino... A i tak najwięcej pociechy przynieść może kibicom BVB niesamowity Ousmane Dembele, ściągnięty za 15 milionów z Rennes. To bez dwóch zdań piłkarz, na którego kibice zwracać powinni największą uwagę. Pomocnik ma ogromne możliwości, kto wie, czy w rozpoczynającym się sezonie nie zainicjuje prawdziwego marszu w stronę największych gwiazd światowego futbolu.
- Świetnie się tu czuję. Wiadomo, na początku zawsze trochę czasu zabiera aklimatyzacja, poznanie nowego otoczenia, zasad panujących w klubie oraz schematów na boisku. Dlatego uważam, że będzie jeszcze lepiej - powiedział po jednym z meczów oficjalnemu, klubowemu kanałowi. Poza klubowymi kanałami komunikacji z fanami praktycznie się nie udziela. I nie chodzi wcale o językową barierę, a ochronny parasol, jaki nad nim roztoczyły zarówno klubowe władze, jak i rodzina. Nic dziwnego, przecież to chłopak, który urodził się w 1997 roku, nie ma nawet 20 lat.
- Robiliśmy wiele, żeby zagwarantować sobie jego usługi. Zależało mi na nim, bo wiem, jak ogromny ma potencjał, jak wiele potrafi, a jak wiele jeszcze się u nas nauczy. Ousmane miał ostatnio wiele ofert, z największych klubów, dlatego tym bardziej cieszę się, że udało się go namówić na podpisanie kontraktu z Borussią - mówił Tuchel, uradowany po jednym z kontrolnych, przedsezonowych meczów.
[nextpage]Cokolwiek by jednak o sportowym obliczu klubu nie napisać, pierwsze mecze - zarówno towarzyskie, jak i ten o Superpuchar Niemiec (wprawdzie przegrany z FCB, ale w wielu momentach w wykonaniu Borussii imponujący) - pokazały, że obrana droga, choć skrajnie ryzykowna, wydaje się dobra. Zapewne dlatego Tuchel nie chce wyrażać konkretnych opinii na temat tego, kto zostanie mistrzem Niemiec w sezonie 2016-17. Z jednej strony po tym, co widział podczas całego okresu przygotowawczego, świerzbi go na pewno język i chciałby chlapnąć, że to Borussia będzie skutecznie okładać się z Bayernem, ale przecież wciąż w całym tym projekcie zbyt wiele jest niewiadomych.
Jak na razie dortmundzki klub chwali się gigantycznymi wręcz obrotami, podczas zeszłotygodniowej konferencji prasowej Hans-Joachim Watzke poinformował, że finansowy obrót w sezonie 2015-16 wyniósł grubo powyżej 300 milionów euro (dokładnie 376), o ponad 100 milionów przebijając osiągnięcie z poprzedniego roku. Klub wygenerował przy tym dochód niespełna 30-milionowy, a podawane kwoty nie obejmowały wpływów z udziału w Lidze Mistrzów oraz transferu Mchitarjana. - Gdy rozpoczynałem pracę w Borussii, klubowe obroty wynosiły 75 milionów euro. W najbliższej perspektywie chcemy przekroczyć granicę 400 milionów - przyznał z dumą Watzke. Borussia powoli, bo powoli, ale jednak wkracza na drogę, na której od dawna znajduje się Bayern. Wielomilionowe transfery, ekspansja na Wschód oraz do obu Ameryk - i kto by pomyślał, że jeszcze niedawno Bayern musiał pożyczać Borussii pieniądze, aby dortmundzki klub nie zbankrutował…
BAYERN I KTO JESZCZE?
Bayern wydaje się klubem i drużyną bez większych trosk. Kadra jest piekielnie mocna, z zespołu nie odszedł żaden kluczowy piłkarz (Robert Lewandowski mimo oferty z Realu Madryt dał się namówić Carlo Ancelottiemu na zostanie), od strony finansowej i marketingowej klub znajduje się w rozkwicie, wszystkie mecze, które bawarska ekipa rozgrywała w poprzednim sezonie u siebie, toczyły się przy wyprzedanych trybunach. Jedna sprawa może jednak delikatnie niepokoić bawarskich fanów: fakt, że kadra zespołu mocno się postarzała. Średnia wieku wszystkich zawodników Bayernu wynosi aż 26,32, a i tak mocno zaniżają ją młodzieńcy, którzy nie mają większego wpływu na grę i osiągane wyniki. Wymowny jest fakt, że średnia wieku wyjściowej jedenastki FCB w meczu z Borussią w Superpucharze Niemiec wyniosła aż 28,54 roku! To bez dwóch zdań kłopot na przyszłość, bo drużynę czekać będzie ciągłe odmładzanie, co poskutkować może (ale przecież nie musi) chwilowym obniżeniem lotów. Neuer, Rafinha, Lahm, Xabi Alonso, Ribery, Robben - to wszystko zawodnicy „z trójką z przodu". Kierownictwo zdaje sobie jednak z tego sprawę, świadczyć mogą o tym ostatnie angaże - Renato Sanches to piłkarz raptem 19-letni.
Które z drużyn znajdujących się w stawce mogą choć przez dłuższy moment postraszyć Bawarczyków? Czołówka wyglądać będzie zapewne bardzo podobnie, jak w minionym sezonie. Poza Borussią o czołowe lokaty bić się będą Bayer Leverkusen, Schalke i Borussia M'gladbach. - Do każdego sezonu podchodzimy z takim samym celem, czyli z chęcią wywalczenia mistrzostwa. Tym razem nie jest inaczej. Solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy, mamy bardzo silną i szeroką kadrę, więc pozostaję dobrej myśli - mówił przed kilkoma dniami opiekun Bayeru, Roger Schmidt. Kluczowymi postaciami będą rzecz jasna Chicharito Hernandez, ściągnięty z TSG Hoffenheim Kevin Volland czy Turek Hakan Calhanoglu. Z drużyną pożegnał się z kolei Sebastian Boenisch.
- My faworytami do wygrania ligi? Powiedzmy, że to bardzo optymistyczne podejście do tematu - skomentował z kolei Schmidt przytaczaną wcześniej prognozę trenera Herthy.
Do ścisłej czołówki za wszelką cenę będzie chciał się znów przebić VfL Wolfsburg. Po zawirowaniach wokół głównego sponsora - Volkswagena - klub robił w letnim oknie transferowym wiele, aby odbudować nadwątloną reputację. Miejsce w tabeli względem poprzedniego sezonu (tuż pod kreską-granicą lokat gwarantujących udział w europejskich pucharach) pomogą VfL poprawić tacy piłkarze jak Jakub Błaszczykowski, Yannick Gerhardt, ale przede wszystkim zakontraktowany w miniony czwartek Mario Gomez wracający z zagranicznych wojaży.
Paweł Kapusta
...emocje gwarantowane... Czytaj całość