Szczęsny rozgrzeszony za mecz z Porto

W środę Roma przegrała rewanżowy mecz z FC Porto 0:3 i nie zagra w Lidze Mistrzów. Włoskie media winą obciążyły polskiego bramkarza. - Nikt nie miał do niego pretensji, bo dostał takie zadanie i tak miał grać - komentuje Jan Szczęsny, brat Wojciecha.

Nikola Zbyszewska
Nikola Zbyszewska
AFP

Podczas IV rundy eliminacji Wojciech Szczęsny wpuścił kluczową piłkę do bramki, dzięki której to rywale awansowali do Ligi Mistrzów. "Stracił głowę przy golu, który pozbawił Romę nadziei na Ligę Mistrzów" - pisały włoskie media. Szczęsny, w stylu charakterystycznym dla Manuela Neuera, wyszedł poza pole karne, co wykorzystał szybszy Miguel Layun. Meksykanin ominął Polaka i bez problemu strzelił gola dla swojej drużyny. Z krytyką Wojciecha Szczęsnego nie zgadza się jego brat i były bramkarz - Jan Szczęsny:

- Poza tą jedną interwencją zagrał dobry mecz. Do tamtego momentu wywiązywał się ze swojego obowiązku. Trzeba pamiętać, że kiedy została strzelona bramka przez przeciwników, grali w dziewięciu. Wojtek musiał zaryzykować, zwłaszcza, że w klubie dostał taki nakaz - ma grać wysoko, ryzykować i pełnić rolę ostatniego obrońcy. To ryzyko było więc wliczone w cenę takiego założenia taktycznego - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Mogłoby się wydawać, że Polak skazując swoją drużynę na Ligę Europy nie opędzi się od krytyki nie tylko mediów, ale przede wszystkim trenera i kolegów z drużyny.

- On ma na tego typu zagrania zielone światło, dlatego nie został nie wiadomo jak zrugany w szatni, bo przed każdym meczem dostaje takie zadanie i komunikat, że ma wychodzić poza pole karne. Owszem obciążyło to jego konto, był to jego błąd, ale miał na takie zagrywki pozwolenie - skomentował Szczęsny.

ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Są ludzie, którzy nic nie osiągnęli, a uważają się za znawców

Reprezentant Polski we włoskich mediach został oceniony na 4 do 5 punktów w dziesięciostopniowej skali.

- Jego rola jest obarczona podwójnym ryzykiem i to on zbiera cięgi. Jak zawali obrońca to jeszcze zostaje mu jeszcze bramkarz. Wojtek teraz popełnił błąd i został skrytykowany, ale jestem pewny, że w kolejnych ośmiu spotkaniach zagra dobrze i będą go chwalić. Taki jest sport - dodał na koniec były bramkarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×