Wychowanek nie pomógł

Podczas ubiegłorocznych Wielkich Derbów Śląska kapitan Niebieskich Wojciech Grzyb po spotkaniu mógł cieszyć się z wygranej nad lokalnym rywalem. Tym razem górą byli piłkarze z Zabrza, a "Grzybek" pojedynku z Górnikiem nie zaliczy do udanych.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez dziewięćdziesiąt minut piłkarzom Ruchu przydarzało się zbyt wiele niepotrzebnych strat piłki. W 30. minucie kapitan Niebieskich podał futbolówkę przed własnym polem karnym Przemysławowi Pitremu. Skrzydłowy Górnika popędził na bramkę Krzysztofa Pilarza, ale trafił w golkipera Niebieskich.

Wojciech Grzyb derbowego meczu nie będzie wspominał zbyt miło. - Gra kosztowała nas wiele sił, ale punktów za to nie dostaliśmy - żałował po spotkaniu kapitan Ruchu. - Szczególnie martwić musi porażka w tak prestiżowym spotkaniu i to na własnym stadionie. Przykro mi, że zawiedliśmy licznie zgromadzoną publiczność - dodał.

Występujący w sobotnie popołudnie na prawej obronie zawodnik porównał Wielkie Derby Śląska do ubiegłorocznych. - Na trybunach atmosfera była bardzo podobna, ale mecz kończymy w innych niż przed rokiem nastrojach - smucił się Grzyb. - No i poziom gry był słabszy niż w ubiegłym sezonie - ocenił kapitan Ruchu.

Chorzowianin wyraził opinię, że przy straconej bramce golkiper Niebieskich nie popełnił błędu. - Krzysiek Pilarz był zasłonięty i w ostatniej chwili zobaczył piłkę, która przeszła przez dziurę w murze. Tak jak przypuszczaliśmy przed meczem, stały fragment zadecydował o losach derbów - zakończył "Grzybek", który podobnie jak większość obserwatorów jest zdania, że remis w pojedynku lokalnych rywali byłby sprawiedliwszym rezultatem.

Komentarze (0)