Nawet Schumacher dołożył się do mojego transferu - rozmowa z Lukasem Podolskim, napastnikiem Bayernu Monachium

Już latem Lukas Podolski zasili barwy 1. FC Koeln. Jak przyznaje "Poldi", jego decyzję o zmianie klubu popiera nawet trener reprezentacji Niemiec, Joachim Loew. - Mówi, że lepiej żebym grał w Kolonii niż miałbym siedzieć na ławce - wyjaśnia. Z urodzonym w Gliwicach piłkarzem rozmawialiśmy o powodach opuszczenia Monachium, szkoleniu młodych talentów i pomocy Michaela Schumachera w transferze do Koeln.

Sebastian Staszewski
Sebastian Staszewski

Sebastian Staszewski: W tym roku na pięć ligowych spotkań zdobyliście zaledwie cztery punkty i po 22 kolejkach zajmujecie dopiero piąte miejsce w tabeli Bundesligi. Bez rewelacji jak na zespół z budżetem przekraczającym 170 milionów euro.

Lukas Podolski: Gramy dobrze, ale czegoś brakuje. Mamy sytuacje, ale strzelamy za mało bramek. Bayern ma taką drużynę, że nie ma innego wyjścia jak walczyć o mistrzostwo. Do Herthy tracimy tylko cztery punkty, więc nie ma sensu panikować. Skupiamy się na kolejnym meczu z Hannoverem. Wierzę, że znów zaczniemy grać tak, jak tego się od nas oczekuje.

W ostatniej kolejce bezbramkowo zremisowaliście z Werderem Brema. W 46. minucie zastąpiłeś Bastiana Schweisteingera i pokazałeś się z bardzo dobrej strony.

- Szkoda tylko, że nie strzeliłem gola. A czy grałem dobrze? To dziennikarze oceniają moje mecze. Ja mam grać, a nie zajmować się oceną mojej formy. Więc na tym zakończmy.

Niedawno zagrałeś także 45 minut w meczu z Koeln. Miałeś dwie dogodne sytuacje, ale bramki nie zdobyłeś. Kibice żartują, że widocznie nie chciałeś skrzywdzić dawnych, a za chwilę nowych kolegów.

- Po prostu nie udało się i tyle. Niczego specjalnie nie robiłem. Teraz gram w Bayernie i liczy się tylko Bayern. Trener wie, że zawsze daję z siebie maksimum. Nie ma odpuszczania. Przegraliśmy mecz 1:2 i to jest najgorsze. Nie moje niewykorzystane sytuacje, ale właśnie to, że straciliśmy ważne punkty.

Znakomicie idzie wam za to w Lidze Mistrzów. Przed tygodniem rozgromiliście Sporting Lizbona 5:0 i praktycznie jesteście w kolejnej rundzie.

- To był piękny mecz. Ale co mi z tego, jak znów nie grałem? Jasne, że cieszę się z wygranych Bayernu, ale ja chcę biegać po boisku. Mimo to mamy już pewny awans do kolejnej rundy, więc może z następnym rywalem trener da mi zagrać.

Szykujecie się na triumf w Champions League?

- Na pewno. Mamy takich piłkarzy jak Toni, Klose czy Ribery, a to zobowiązuje do walki o najwyższe cele. Na pewno mamy szanse zdobyć Puchar Europy. Marzę o tym. To byłaby wielka rzecz.

Dawno nie zdobyłeś bramki. Sądzisz, że Klinsmann wciąż będzie dawał ci szanse?

- Bayern ma 20 zawodników i każdy może grać. Nie tylko Podolski. Odchodzę za kilka miesięcy, więc może trener przestanie mnie wystawiać? Różnie może być. Znam "Klinsiego" kilka lat i wiem, że to równy facet. Jak będę w formie, to on da mi grać. Teraz czuję się świetnie i wiem, że jeśli dostanę szansę, to dobrze z niej skorzystam.

A rozmawiałeś z Joachimem Loewem na temat odejścia z Monachium?

- Tak. On mówi, że lepiej żebym grał w Kolonii niż mam siedzieć na ławce. Zna moją sytuację i rozumie, że jako młody piłkarz muszę grać, a nie tylko trenować. Mówił też, że kadra mnie potrzebuje i bardzo na mnie liczy.

Nie obawiasz się, że transfer do dużo słabszego zespołu zmniejszy twoje szanse na powołania do kadry?

- Nie. Ale jakie to ma znacznie? Jak gram dobrze i strzelam bramki, to mam powołanie. Mam już ponad 60 meczów w kadrze i 31 bramek. Dużą część z tego zdobyłem jako piłkarz Koeln. Ja skupiam się na grze i nie obchodzi mnie reszta. Gdzie gram, to nie ma większego znaczenia. Ode mnie wymaga się bramek.

Do Kolonii wracasz w czerwcu. Pewnie nie możesz się już doczekać?

- Chciałbym już tam być. Znam dobrze miasto, ludzi, stadion i klub. Kilku chłopaków, którzy grali ze mną w Koeln, ciągle jest w drużynie. Teraz myślę jednak tylko i wyłącznie o Bayernie. Muszę grać, żeby być w jak najlepszej formie. To, że transfer jest pewny, nie oznacza, że mogę zacząć olewać mój obecny klub. Wprost przeciwnie, chcę na koniec dać z siebie jak najwięcej.

Myślisz, że odejście do Bayernu to był błąd?

- Na pewno nie. Kiedy odchodziłem, byłem w super formie, strzelałem bramki. Bayern grał w Lidze Mistrzów, walczył o mistrzostwo. Musiałem się rozwijać. Nie zawsze grałem, ale na pewno jestem dużo lepszym piłkarzem niż wtedy. Dojrzałem też jako człowiek. Szkoda tylko, że mało grałem.

Mówiło się, że w tym okienku transferowym zainteresowane tobą były Real Madryt i Arsenal Londyn, a ty ostatecznie wybrałeś klub z niespełna milionowego miasta. Dość dziwne rozumowanie.

- Oferta z Kolonii była konkretna i dlatego ją wybrałem. O tych wszystkich klubach pisały gazety, a sygnały z nich były mało znaczące. Cieszę się, że sprawa potoczyła się tak jak się potoczyła.

Wiedziałeś, że kibice w zorganizowali akcję zbierania środków na twój transfer? Udało się zgromadzić prawie 100 tysięcy euro!

- I za to kocham tych ludzi. Kibicują swojej drużynie całym sercem i robią wszystko, żeby Kolonia grała jak najlepiej. Często dostaję sms-y, e-maile, ludzie zaczepiają mnie na ulicy i mówią: - Lukas, dobrze, że wracasz do Koeln. Tam jest twój dom. Na pewno takie gesty dają dużo do myślenia. Wiem, że tam mnie chcą i dlatego zdecydowałem się na odejście z Monachium do Koeln.

W akcji wzięli udział m. in. trener niemieckiej reprezentacji szczypiornistów Heiner Brand i bokser Felix Sturm. Dołożył się nawet mistrz Formuły 1 Michael Schumacher. Wiedziałeś o tym?

- Tak, gazety w Niemczech bardzo dużo o tym pisały. Wszystkim bardzo mocno dziękuję, bo miło jest wiedzieć, że ktoś na ciebie liczy i czeka. Szczególnie dziękuję "Schumiemu". To przemiły, fantastyczny facet.

Utrzymujecie prywatny kontakt?

- Jasne. Może nie dzwonimy do siebie codziennie, ale od czasu do czasu owszem. Rozmawiamy wtedy o piłce, grze Bayernu, reprezentacji Niemiec. "Schumi" to wielki kibic piłki i przyznam, że zna się na niej naprawdę dobrze. Czasami on zaprasza mnie na wyścigi Ferrari albo na testy, a ja jego na spotkania Bayernu. To mój dobry kolega.

W Polsce tematem na czasie jest wyszukiwanie młodych talentów polskiego pochodzenia. Znasz może jakichś chłopców, którzy mają polskie korzenie, a zapowiadają się na dobrych piłkarzy?

- W szkółkach Bayernu chyba takich nie ma, ale pamiętam, że dwóch chłopaków z polskimi nazwiskami grało w juniorach Kolonii. Jeden to napastnik i prezentował się bardzo dobrze. Może ktoś się nim zainteresuje?

Dlaczego w Polsce przepada tak wiele talentów, natomiast w Niemczech piłkarskie perełki wyławiane są w ilościach hurtowych?

- W Niemczech mamy setki dobrych boisk. Na młodzież przeznacza się mnóstwo pieniędzy, a każdy klub ma swoją szkółkę. Borussia czy Bayern mają wielkie kompleksy, gdzie szkolą młodych zawodników. A w Polsce? Jeszcze niedawno dzieci uczyły się grać na podwórkach i na ulicach. Teraz na szczęście się to zmienia, ale minie jeszcze wiele lat, zanim zaczniemy mieć z tego efekty.

Kiedy odwiedzisz Polskę?

- Ostatnio byłem w święta Bożego Narodzenia, więc teraz wpadnę pewnie w wakacje. Wcześniej chyba nie uda mi się wyrwać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×