Widzew Łódź budowany jest w mieście włókniarzy od nowa. W 2015 roku powstało nowe stowarzyszenie, które zgłosiło drużynę do rozgrywek IV ligi i po roku wywalczyło awans do wyższej klasy rozgrywkowej. I choć wciąż tworzą się struktury klubu, włodarze Widzewa nie zapominają o szkoleniu młodzieży. Już w zeszłym sezonie funkcjonowało kilka grup, w których szkolą się najmłodsi, a za ich odpowiednie przygotowanie odpowiadają między innymi: obecny piłkarz Widzewa z pierwszoligową przeszłością - Przemysław Rodak oraz mający na koncie występy w łódzkim klubie jeszcze w Lidze Mistrzów Piotr Szarpak.
Kolejnym krokiem w przygotowaniu odpowiedniej bazy do rozwoju talentów i budowania zaplecza dla pierwszej drużyny ma być stworzenie spójnego systemu szkolenia, bazującego na szwajcarskich doświadczeniach. Twarzą, ale też nadzorcą tego projektu, będzie Ryszard Komornicki, który zamierza wykorzystać w Łodzi swoje doświadczenie i stworzyć akademię z prawdziwego zdarzenia. Pracę rozpocząć chce jednak od odpowiedniego przeszkolenia trenerów.
- Najpierw szkoleniowcy muszą dostosować się do tego, w jakim sposób będziemy wszyscy pracować. To jest inna sprawa, bo ćwiczeń jest mnóstwo i ich dobór czy znajomość nie są problemem. Najpierw musimy jednak określić jak chcemy grać w Widzewie i odpowiednio całą pracę ukierunkować. Trzeba wypracować pewien wzór, system, a może nawet dwa czy trzy systemy i nad tym pracować. Tak trzeba wszystko poprowadzić, żeby za 2-3 lata dało się już mówić o sposobie gry Widzewa - przyznał Komornicki.
- Jest w polskiej nomenklaturze pojęcie doskonalenia czyli doprowadzania do perfekcji. I to jest słowo "klucz". Musimy iść w tym kierunku, dążyć do tego, żeby młody chłopak opanował do perfekcji te elementy gry, które będą mu potrzebne w dalszej karierze. Tu decydować mogą detale. Nie chodzi o to, żeby ktoś kopnął piłkę w odpowiednim kierunku, ale żeby kopnął ją dokładnie tam, gdzie trzeba - wyjaśnił były piłkarz i trener Górnika Zabrze. - Musi być tak, że każdy rocznik pracuje dla następnego, dlatego trzeba dopasować odpowiednio trening. Każdy trener, w zależności od sytuacji, musi mówić to samo zawodnikowi. Jak ma się pięciu trenerów i każdy widzi tę piłkę inaczej to potem w danej sytuacji młody chłopak nie będzie miał zakodowanego automatyzmu i może się pod presją pogubić - dodał.
ZOBACZ WIDEO "Raport z Ł3" - bliżej Legii w Lidze Mistrzów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Komornicki wzorować planuje się na Szwajcarii, czyli kraju w którym spędził wiele lat, zarówno jako piłkarz, jak i później trener. To właśnie tam 20-krotny reprezentant Polski, stawiający za wzór funkcjonowania klubu FC Basel, chce również znaleźć sponsora dla Widzewa.
- Problemem jest to, że w Szwajcarii poziom wiedzy o Polsce jest bardzo niski. Pojawia się obawa, że ktoś Szwajcarów oszuka, okradnie. Dlatego próbuję też stawiać siebie jako gwarancję, jako osobę która może tego inwestora reprezentować i pracować dla Widzewa. To powinien być dla nich ważny sygnał, bo jednak mają wtedy większą szansę odnieść sukces, wspierając inicjatywę, za którą odpowiada ktoś im znany, niż gdyby mieli dać pieniądze obcym. Wiem, że głupio jest mówić o inwestorach jak nikogo nie ma, ale są ludzie, którzy wyrażają zainteresowanie, choć ciągle się wahają. Będę starał się to zmienić i pomóc Widzewowi - zaznaczył.
W nieco zapomnianej już w piłkarskim świecie Łodzi klimat zdaje się sprzyjać rozwojowi. Wiosną 2017 roku Widzew swoje mecze rozgrywać będzie już na nowoczesnym stadionie, który pomieści ponad 18 tysięcy kibiców. To właśnie na tym obiekcie rozstrzygnąć mogą się losy awansu do II ligi. Łodzianie bowiem plasują się w czołówce III ligi i otwarcie mówią o chęci jej wygrania (podobne aspiracje ma między innymi ŁKS Łódź). W międzyczasie miasto przygotowuje nową bazę treningową dla młodzieży, oddaloną zaledwie kilkaset metrów od stadionu Widzewa. Wygląda więc na to, że Komornicki trafił na żyzny grunt. Teraz pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać na pierwsze efekty jego pracy.