W Gdańsku niedosyt po remisie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W meczu przyjaźni pomiędzy Lechią Gdańsk a Śląskiem Wrocław pierwsi bramkę strzelili goście. Piłkarze z Gdańska przetrzymali późniejszy szturm wrocławian, a później sami ruszyli do ataku. Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów, z którego nie byli zadowoleni ani jedni, ani drudzy.

- Powiem szczerze, że w ogóle nie jesteśmy zadowoleni z wyniku. Założyliśmy sobie, że w tych dwóch najbliższych meczach zdobędziemy komplet punktów. Nie udało się. Czeka nas teraz bardzo ciężkie spotkanie z Ruchem Chorzów - mówił po potyczce ze Śląskiem Wrocław Paweł Pęczak, gracz biało-zielonych.

W pierwszej połowie pojedynek nie był porywający, w drugiej sytuacja się zmieniła. Pierwsi do zdecydowanego ataku ruszyli gracze Śląska. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza jako pierwsi wyszli także na prowadzenie. Po zdobytej przez siebie bramce gracze ze stolicy Dolnego Śląska ruszyli do jeszcze większego ataku. Lechiści w tym momencie przestali w ogóle orientować się, co się dzieje na boisku. - Tracąc bramkę człowiek zapomina o pewnych założeniach taktycznych. Tak też się stało z nami. Dobrze, że Śląsk nie zdobył drugiej bramki, bo podejrzewam, że byłoby trudno i ciężko się podnieść. Nie padła, chwała nam za to, później się otrząsnęliśmy i myślę, że to już my panowaliśmy na boisku - dodaje Pęczak.

Remis jest najbardziej sprawiedliwym wynikiem środkowego spotkania, mimo że piłkarze ani jednej, ani drugiej drużyny nie są z niego zadowoleni. Po strzelonej przez gospodarzy bramce wyrównującej do ostatniego gwizdka sędziego to do nich należała inicjatywa. Być może, gdyby mecz potrwał o parę minut dłużej trzy punkty zostałyby na Traugutta. - Z przebiegu meczu generalnie mieliśmy rozpracowany Śląsk i niczym nas nie zaskoczyli. Najbardziej obawialiśmy się boków i braci Gancarczyków, ale oni praktycznie nie zrobili żadnej akcji. Chwała za to, że podnieśliśmy się i jest też budujące to, że wyglądaliśmy lepiej pod względem fizycznym od piłkarzy Śląska. Generalnie od 80. minuty już było widać, że zeszło z nich całkowicie powietrze i to my chcieliśmy bardziej zdobyć tą zwycięską bramkę. Nie udało się i skończyło się podziałem punktów - wyjaśnia Paweł Pęczak.

Lechia Gdańsk zajmuje obecnie 11 miejsce w tabeli. Biało-zielonym w dalszym ciągu zagraża widmo spadku do niższej ligi. Takiego scenariusza w Gdańsku nikt jednak nie zakłada. Podobnie twierdzi Paweł Pęczak: - Celem jest utrzymanie się w lidze i to jest dla nas najważniejsze. Był on już postawiony przed sezonem, wiadomo jesteśmy beniaminkiem i to utrzymanie jest najważniejsze - zakończył obrońca klubu z Gdańska.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)