1:2 z Manchesterem City, 0:1 z Feyenoordem Rotterdam i 1:3 z Watfordem - Manchester United prowadzony przez Jose Mourinho nie ma ostatnio najlepszej passy. Drużyna z Old Trafford, po udanym początku sezonu wyraźnie wpadła w dołek. Kibice zespołu mogą mieć powody do niepokoju.
Niedzielna porażka na Vicarage Road wyprowadziła z równowagi nawet portugalskiego szkoleniowca. Oczywiście, po spotkaniu menedżer atakował sędziów i narzekał na brak szczęścia. Na pierwszy rzut oka - nic nowego. Jednak tym razem Mourinho zrobił coś, czego dawno nie widzieliśmy. Otóż skrytykował publicznie własnego zawodnika.
- Nasz lewy obrońca wolał być 25 metrów za rywalem, a nie tuż przy nim. Mógł zaatakować go, ale wolał poczekać. To zaprzeczenie naszego planu taktycznego i tego, nad czym pracujemy na treningach - mówił podirytowany Portugalczyk na temat postawy Luke'a Shawa przy straconym golu na 1:2.
Czyżby Mourinho tracił cierpliwość? Trudno dziwić się jego złości, ponieważ Man Utd miał w tym sezonie walczyć o mistrzostwo Anglii. A po pięciu kolejkach sezonu traci do rywala zza miedzy już sześć punktów. Nic też nie wskazuje na to, by The Citizens zwolnili tempo - ich gra wygląda coraz lepiej.
[b]ZOBACZ WIDEO: Dwie bramki Arkadiusza Milika, SSC Napoli lepsze od Bologna FC - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
[/b]
Niezwykle dawno nie widzieliśmy też The Special One, który publicznie krytykuje własnego piłkarza. Ostatnim, który tego doświadczył był chyba piłkarz Realu Madryt Pedro Leon w 2011 roku. Od tego czasu szkoleniowiec zawsze bronił swoich graczy, co powodowało, że Ci później byli gotowi skoczyć za nim w ogień.
Portugalczyk jest wściekły, bo to pierwsza tak fatalna passa w jego trenerskiej karierze od 10 lat. W 2006 roku prowadzona przez niego Chelsea doznała trzech porażek z rzędu - najpierw przegrała dwa ostatnie mecze sezonu 2005/2006, a następnie spotkanie o Tarcze Wspólnoty na początek nowych rozgrywek. A w jednym sezonie Mourinho przytrafiła się taka serie w 2002 roku, gdy był jeszcze trenerem FC Porto.
Sam zainteresowany przekonuje jednak, że utrzymuje równowagę i nie będzie podejmował żadnych radykalnych decyzji. - Byłem spokojny gdy wygrywaliśmy trzy mecze z rzędu, tak jak i teraz nie jestem podłamany - oświadczył.
Aby poprawić nastroje w drużynie i wśród kibiców Manchester United musi wygrać najbliższy mecz. Nie będzie to jednak łatwe - w sobotnie popołudnie na Old Trafford przyjedzie mistrz Anglii. W ostatnim sezonie Leicester City zdołał wywieźć z trudnego terenu jeden punkt. Teraz taki wynik będzie dla gospodarzy porażką.