Wisła Kraków - Legia Warszawa, czyli wyblakły szlagier Ekstraklasy

Mecze Legii Warszawa i Wisły Kraków od lat budzą ogromne emocje. Rangę spotkania nieco obniża sytuacja krakowskiego klubu. Oczekiwania pod Wawelem są jednak tak samo wysokie. Tego spotkania przegrać nie wolno.

Mateusz Karoń
Mateusz Karoń
PAP/Stanisław Rozpędzik / PAP/Stanisław Rozpędzik

Boleśnie przekonywał się o tym Orest Lenczyk w listopadzie 2000. Jego Wisła przed swoją publicznością straciła trzy bramki. Przy stanie 1:3 trybuny odwróciły się od zespołu.

- Kibice czuli wściekłość. Wiadomo, jakie podejście jest do Legii. Wówczas zaczęli wyzywać mnie. Było mi przykro, że na własnym stadionie słyszę obelgi. Później musiało być tym ludziom głupio. Mieliśmy przewagę szybkościową i dzięki temu zdołaliśmy jeszcze wyrównać na 3:3 - wspomina Lenczyk, który jeszcze w tym samym sezonie stracił pracę.

"Oro Profesoro" utrzymywał Białą Gwiazdę na pierwszym miejscu. Mimo tego właściciel zdecydował się wręczyć mu wypowiedzenie. Rozgrywki dokończył Adam Nawałka.

- Człowiek, który wtedy zdobył mistrzostwo Polski, uważał że mnie nie należy się nagroda za tamten sukces. Mogę powiedzieć jedno: wiem, wśród jakich trenerów i działaczy wtedy pracowałem - dodaje ze smutkiem Lenczyk.

ZOBACZ WIDEO: Boniek: problem polskiej piłki klubowej, to odpływ młodych, zdolnych piłkarzy

Zagrasz z Legią, a potem wylatujesz

W Wiśle na początku ery Cupiała brakowało cierpliwości. Zwalnianie szkoleniowców było na porządku dziennym. Właśnie po porażce z Legią 0:1 w Warszawie wiosną 2002 pracę stracił Franciszek Smuda.

- Zasłużyłem, by nadal prowadzić zespół. Doszliśmy już prawie do finału Pucharu Polski, gramy w ćwierćfinale Pucharu Ligi, walczymy dalej. Mamy szanse na wszystkie trzy trofea - mówił wtedy Smuda. Oczywiście jego posada była nie do uratowania.

"Franz" pod Wawelem nie mógł czuć się zbyt pewnie. Jesienią jego drużyna została wyeliminowana z Pucharu UEFA przez Inter Mediolan, co uważane jest za moment przełomowy. Przy Reymonta stracili wtedy zaufanie do trenera (!). Przez następne miesiące działacze Wisły tylko szukali pretekstu, by pozbyć się Smudy.

- Pan Cupiał zrobił to, co uważał za stosowne. Może podjął właściwą decyzję? Żyję z nim w dobrych relacjach i chciałbym, by tak pozostało - powiedział nam były selekcjoner reprezentacji Polski, który do Krakowa wrócił jeszcze w czerwcu 2013. Miał wyciągnąć Wisłę z kryzysu, ale niespełna dwa lata później został zwolniony. Była to jego trzecia próba.

Zepsuć święto

Na mecze między tymi zespołami czekało się miesiącami. - Terminarz przychodził zawsze w czasie okresu przygotowawczego. Patrzyliśmy najpierw, kiedy gramy z Wisłą. Dopiero potem sprawdzaliśmy, od kogo zaczynamy - opowiada były napastnik Legii, Piotr Włodarczyk.

- Zdarzało się, że Wisła zajmowała pierwsze, my drugie, a nad trzecim zespołem prawie 20 punktów przewagi. Walczyliśmy o mistrzostwo do samego końca. Przy Łazienkowskiej szło nam o wiele lepiej - dodaje "Nędza".

Kto wygra piątkowy szlagier?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×