Krótka Piłka: Jego lewa stopa znów działa poprawnie!

Arkadiusz Milik skompletował wszystkie papiery niezbędne do wywalczenia tytułu króla strzelców poważnego turnieju - pisze redaktor naczelny tygodnika "Piłka Nożna" Adam Godlewski.

 Redakcja
Redakcja
Arkadiusz Milik Getty Images / Francesco Pecoraro / Stringer / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Kiedy w poprzedni wtorek Arek Milik strzelił dwa gole w Kijowie w spotkaniu Ligi Mistrzów, moja żona - typowy niedzielny kibic - zapytała nazajutrz rano, czy to aby na pewno ten sam Milik, który seryjnie marnował sytuacje podczas mistrzostw Europy, i uparł się, aby nie trafić do bramki rywali w meczu z Kazachstanem.

Trudno o lepszy dowód, że napastnik SSC Napoli ma mocno sfatygowaną opinię, jako snajper, w społeczeństwie. Tymczasem okazuje się, że drogi transfer do zespołu wicemistrza Włoch ma terapeutyczny, zbawienny wręcz wpływ na wyregulowanie celownika przez Arka. O ile bramki zdobyte w starciu z Dynamem wynikały ze znakomitego ustawienia i chłodnej głowy Arka, o tyle trafienia w sobotnim starciu z Bologną to efekt pomysłowości reprezentanta Polski i precyzji jego lewej stopy. Mimo że wszedł na boisko dopiero po godzinie gry, załatwił sprawę w 17 minut.

Wszystko wskazuje zatem na to, że trudna do wytłumaczenia blokada została usunięta. Milik liczy sobie dwadzieścia dwa i pół roku, a zatem jest napastnikiem młodym. Na pewno jednak już nie na tyle, aby można było chwalić Arka wyłącznie za dochodzenie do pozycji strzeleckich (choć trzeba mu oddać, że tę umiejętność ma opanowaną do perfekcji). Piłka kocha naszego rodaka w szesnastce, jak to się w gwarze futbolowej mawiało od lat - wręcz szuka w polu karnym. Zatem tym bardziej, skoro z dziecinną łatwością wypracowuje sobie bramkowe okazje, powinien być rozliczany wyłącznie za skuteczność. Jest piekielnie uzdolniony, co udowodnił podczas kwalifikacji Euro 2016. Potem mógł i powinien zostać królem strzelców francuskiego turnieju, ale kolejne seryjne pudła nie przeszkodziły w głośnej przeprowadzce do Neapolu. OK., Włosi są emocjonalni, a nawet porywczy, na pewno jednak nie zdecydowaliby się na wyłożenie ponad 30 milionów euro, gdyby wcześniej z każdej możliwej strony nie prześwietlili potencjału Milika. A teraz, kiedy Arek co drugi dzień uśmiecha się z okładek sportowych gazet wydawanych w Italii, i błyskawicznie zyskał opinię człowieka, którego dotąd brakowało w SSC, mogą sobie pogratulować wyczucia.

Najwyższa więc pora, żeby AM zaczął spłacać kredyt zaufania także u Adama Nawałki. Gdyby nie był tak zwanym (przez selekcjonera) synkiem, pewnie już przed rozpoczęciem eliminacji MŚ 2018 wylądowałby na ławie. Trener Biało-Czerwonych zna jednak doskonale napastnika, którego uczył ekstraklasowych podstaw, i ma nie tylko słabość wynikającą z długiej znajomości, ale i niezachwianą wiarę w jego nietuzinkowe umiejętności. Przeczekał trudny okres u zawodnika, nie degradując Arka w reprezentacyjnej hierarchii. Zapewne z przekonaniem, że tylko takie zachowanie pozwoli na zdjęcie psychicznej blokady. I - jak w większości podejmowanych przez siebie decyzji - nie pomylił się.

ZOBACZ WIDEO: Dwie bramki Arkadiusza Milika, SSC Napoli lepsze od Bologna FC - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Co ciekawe, wysoka suma odstępnego i spora konkurencja w Napoli, a także konieczność zastąpienia Gonzalo Higuaina podziałały bardzo pozytywnie na Milika. Początkowo wydawało się co prawda, że przytoczone okoliczności mogą być przyczyną dodatkowego stresu, i wpływać na jego zblokowanie, ale okazało się, iż to tylko pozory. Głowę kadrowicz Nawałki ma chłodną, większa rywalizacja i wyżej zawieszona poprzeczka nie wywołują u niego drżenia nóg. Zatem - można stawiać tezę, iż skompletował wszystkie papiery niezbędne do wywalczenia tytułu króla strzelców poważnego turnieju. Choć oczywiście nikt nie pogniewałby się, gdyby kolekcjonowanie trofeów rozpoczął podczas przyszłorocznych finałów MME, które zostaną rozegrane w Polsce.

Swoją drogą, ciekawe jak na korespondencyjną rywalizację zareaguje Robert Lewandowski? Gracz Bayernu Monachium jest od początku sezonu regularny i skuteczny, ale z pewnością nie tak spektakularny jak Milik. Czy dla Lewego seryjne gole partnera z reprezentacyjnego ataku okażą się dodatkowym bodźcem w pogoni za podium plebiscytu o Złotą Piłkę?

Ofensywa Bayernu w sprawie umowy Lewandowskiego

Ranieri skomentował zachowanie Wasilewskiego

Kibice BVB nie zapomnieli o Kubie

Adam Godlewski

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×