Portowe marzenia
Feyenoord ma ich wprawdzie w dorobku czternaście, ale ostatni wywalczył w sezonie 1998-99, gdy trenerem był późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker, a w bramce stał Jerzy Dudek. Teraz na Stadionie De Kuip brakuje naszych akcentów, bo młody golkiper Kamil Miazek, który był w szerokiej kadrze drużyny w poprzednim sezonie, latem przeszedł do Chojniczanki.
Najbardziej bolesne jest chyba to, że w ostatnim siedemnastoleciu pierwsze miejsce w lidze holenderskiej zajmowali nie tylko odwieczni rywale - Ajax Amsterdam i PSV Eindhoven, ale nawet AZ Alkmaar oraz Twente Enschede. Mimo znakomitego startu w trwających rozgrywkach, gdzieś z tyłu głowy wszyscy mają w pamięci sezon 2015-16, również dobrze rozpoczęty, ale potem nastąpił kryzys i o tytuł bili się inni, a im pozostało miejsce na najniższym miejscu podium oraz triumf w krajowym pucharze. To wszystko zdarzyło się w premierowym sezonie legendy Feyenoordu Giovanniego van Bronckhorsta w roli pierwszego trenera. Ten znakomity lewy obrońca i defensywny pomocnik właśnie na De Kuip karierę zaczął i zakończył. Ale pomiędzy były lata gry w Glasgow Rangers, Arsenalu Londyn i FC Barcelona. W 2011 roku popularny Gio został asystentem trenera Feye, najpierw pełnił tę rolę przez trzy lata u Ronalda Koemana, a następnie przez jeden sezon u Freda Ruttena.
Po zwycięstwach nad Man United i PSV Van Bronckhorst nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, co można było usłyszeć w stacji telewizyjnej Fox Sports: - Wszyscy marzymy o tytule mistrzowskim, a takie mecze pokazują, że zmierzamy w dobrym kierunku. Musimy tak grać najdłużej, jak to możliwe. Radzimy sobie rywalizując z takimi rywalami w odstępie trzech dni. Jasne, że w Eindhoven czuliśmy zmęczenie spotkaniem z United, ale daliśmy radę utrzymać prowadzenie. Na dodatek gole dające zwycięstwa w tych spotkaniach padły dopiero kilkanaście minut przed końcowym gwizdkiem sędziego.
Ważną osobą w sztabie szkoleniowym jest sporo starszy od Van Bronckhorsta, bo 56-letni, asystent Jan Wouters, również przed laty znakomity pomocnik pomarańczowych, mistrz Europy z 1988 roku, który grał w Ajaksie, PSV, a nawet Bayernie Monachium, lecz w Feyenoordzie nigdy. Ma jednak tę cechę, że dobrze czuje się w roli drugiego trenera. Natomiast na boisku prawą ręką szkoleniowca jest 36-letni Dirk Kuyt. Na De Kuip wrócił latem ubiegłego roku po dziewięciu sezonach spędzonych w Liverpoolu i Fenerbahce Stambuł i w poprzednim sezonie zdobył aż 19 bramek. Gdy grał dobrze, to zespół nabierał rozpędu, a jak był bez formy, to punktów nie było. Kiedyś był środkowym napastnikiem, skrzydłowym, a nawet bocznym obrońcą, teraz zaś piłkę rozgrywa. Być może miał także wpływ na to, że w lipcu do Feyenoordu przyszedł australijski bramkarz Brad Jones.
Zbigniew Mroziński
Bohater BVB nabawił się kolejnego urazu
ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Jakub Czerwiński: Nie wiem skąd ta różnica