Pan piłkarz Mario Balotelli

Zdjęcie okładkowe artykułu: AFP /  / Na zdjęciu: Mario Balotelli
AFP / / Na zdjęciu: Mario Balotelli
zdjęcie autora artykułu

Tykająca bomba, odbezpieczony granat czy samochód bez hamulców - to obraz Mario Balotellego. - Ściągnięcie go do Nicei było jak hazard - mówi WP SportoweFakty David Phelippeau, dziennikarz francuskiej gazety "20 Minutes".

W tym artykule dowiesz się o:

Jednak wszystkie te obawy - póki co rzecz jasna - należy odstawić w kąt. Mario Balotelli w mig stał się najlepszym strzelcem zespołu. W czterech meczach zdobył pięć bramek. Od razu przypomina się jego słynna koszulka z Manchesteru City, kiedy po jednym z goli przedstawił ją światu: "Why always me?" (dlaczego zawsze ja?).

Włoch, którego opinia w świecie futbolu legła w gruzach, znów jest na ustach kibiców. W Ligue 1 do siatki rywala trafia średnio co 42 minuty. Dwa mecze i cztery gole - fantastyczne osiągnięcie Balotellego. Do tego należy doliczyć trafienie w Lidze Europy.

- To było niesamowite zaskoczenie, że Balotelli wylądował we Francji, a w szczególności w Nicei. To było jak hazard, ściągnąć takiego zawodnika jak on. We Francji mieliśmy obawy, czy prezentuje odpowiedni poziom. Dla samej Ligue 1 to bardzo dobra wiadomość, że jednak trafił tutaj - mówi nam David Phelippeau.

Całe lato Mino Raiola szukał dla swojego klienta nowego klubu. Nawet tak znakomity agent jak on nie potrafił znaleźć drużyny dla 26-letniego napastnika. Liverpool FC robił wszystko, żeby się go pozbyć. Nie chciał za niego ani funta, nawet pewnie dopłaciłby do całej transakcji, aby tylko zamknąć jego etap na Anfield.

ZOBACZ WIDEO: Sam Allardyce: To co zrobiłem było bardzo głupie. Teraz wyjeżdżam na wakacje, muszę to sobie wszystko poukładać

Nikt jednak nie chciał Balotellego. Włoch sam jest sobie winien. Katastrofalna forma połączona z trudnym do okiełznania charakterem była wystarczającym powodem do nie wrzucania tykającej bomby do swojej szatni.

W końcu zaufała mu Nicea. Lucien Favre, trener zespołu, wziął na klatę wychowanie Balotellego. Skoro jeden trudny charakter ubył - Hatem Ben Arfa (przeniósł się do PSG) - to trzeba było poziom własnego ego utrzymać na gigantycznym poziomie. A jednak Balotelli to zupełnie inna para kaloszy niż Francuz.

- Ben Arfa to także było jak postawienie u bukmachera. Wiedzieliśmy, że to piłkarz o wielkich umiejętnościach - przyznaje dziennikarz "20 Minutes". Z Ben Arfą się udało. W całym sezonie strzelił w Ligue 1 18 bramek, ale przy takiej skuteczności Balotellego, to Włoch może bić się nawet o koronę króla strzelców. We Francji jest "panem piłkarzem". Oby tylko nie do pierwszego skandalu z jego udziałem.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)