Po serii siedmiu meczów bez zwycięstwa Wisła Puławy z olbrzymim zaangażowaniem przystąpiła do starcia z Zagłębiem Sosnowiec. Gospodarze kilka razy poważnie zagrozili wyżej notowanemu przeciwnikowi, ale od 57. minuty musieli gonić wynik po golu Vamary Sanogo. - Mecz był wyrównany. Bramka padła po naszym błędzie, ustawienie było troszeczkę złe. Po tej straconej bramce trochę ruszyliśmy. Zabrakło paru minut, bo można było powalczyć o trzy punkty - ocenia Michał Budzyński.
Puławska drużyna do końca wierzyła w możliwość wyrównania i dopięła swego w 89. minucie. Budzyński wykorzystał podanie Sylwestra Patejuka i strzelił swoją pierwszą bramkę w I lidze. - Po nieudanym rozegraniu rzutu wolnego poszła piłka zwrotna. Z boku Sylwek fajnie się znalazł, tak że tylko dołożyłem nogę i wystarczyło - uśmiecha się 28-letni obrońca.
Wisła czeka na wygraną od połowy sierpnia, lecz docenia punkt zdobyty z liderem. Beniaminek wierzy, że to dobry prognostyk na przyszłość i zła karta wkrótce się odwróci. - Na pewno trzeba szanować punkt z liderem, bo to nie byle kto. Dwa ostatnie mecze pokazały, że wracamy na właściwe tory. Trzeba wygrywać, bo remisy dużo nam nie dają. Liczy się każdy punkt, ale trzy na pewno by się przydały. Musimy zdobywać punkty i iść w górę tabeli, bo zima może być nieciekawa - zauważa Budzyński.
ZOBACZ WIDEO: Olympique Marsylia - FC Nantes. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]