- Nie zadowala mnie napastnik, który zarzuca kotwicę w polu karnym i czeka na piłki - tak dawno temu mówił trener Ryszard Tarasiewicz o testowanym wówczas w Śląsku Grzegorzu Podstawku. Jakże wiele się od tego czasu zmieniło. Dziś napastnik gra w drużynie Marka Motyki i ma na koncie siedem bramek - pod tym względem żaden z piłkarzy beniaminka mu nie dorównuje.
Podstawek mimo, że zaczynał przygodę z piłką właśnie we Wrocławiu nigdy nie zagrał w pierwszym zespole. W dorosły futbol wchodził na przełomie stuleci, kiedy klub z Oporowskiej funkcjonował bardzo dobrze i wydał nawet milion marek na nieskutecznego Piotra Włodarczyka. Gdy ten przychodził do Śląska, Podstawek biegał w rezerwach, z podartą koszulką i odklejonym numerem. Strzelał dużo bramek, ale nikomu nie przyszło do głowy, by sprawdzić go w pierwszej drużynie. - Dla mnie to niepojęte, że chłopak z takim instynktem strzeleckim nie może zagrać ani minuty w pierwszym zespole - mówił wówczas Janusz Sybis, legenda wrocławskiego klubu.
Wiele lat spędził na wypożyczeniach aż w końcu znalazł przystań w Bytomiu. W między czasie dwukrotnie zgłaszał się na testy do Śląska, ale najpierw Tarasiewicz, a potem Lubos Kubik nie przekonali się do jego umiejętności. - Czas leczy rany. Zawsze chciałem zagrać w klubie, w którym się wychowałem, ale widocznie nie było mi to dane przez los. Nie zgadzam się z opinią, że byłem za słaby. Kto tak twierdzi, niech porówna mój obecny dorobek strzelecki z liczbą bramek, zdobytych przez napastników Śląska. Ja strzeliłem w tym sezonie siedem goli. Więcej, niż najskuteczniejsze asy z talii "Tarasia". Czy mam do niego żal, że mnie nie wziął trzy lata temu? Nie, moim zdaniem tak naprawdę pokrzyżowali mu szyki działacze, bo nagle okazało się, że Śląsk proponuje mi inne warunki niż te, o których była mowa w mojej rozmowie z trenerem - wspomina 30-letni piłkarz.
Podstawek przyjeżdża do swojego rodzinnego miasta by sprawić niespodziankę. - Jako wrocławianin cieszę się z miejsca Śląska w tabeli, ale jedziemy po co najmniej remis. Ten z Wisłą, wywalczony po dobrej grze, dodał nam skrzydeł - kończy napastnik Polonii.