W sobotni wieczór Polska pokonała na Stadionie Narodowym w Warszawie Danię 3:2 po trzech golach Roberta Lewandowskiego. Wielką siłą drużyny Adama Nawałki w tym meczu były kontrataki, z których powstrzymaniem niedoświadczony duński zespół miał poważne problemy.
Ogromne zamieszanie w obronnych szeregach przeciwników robił Kamil Grosicki - to po jego akcji padł gol na 1:0, po jego podaniu Arkadiusz Milik został sfaulowany w polu karnym. Tym, który nie radził sobie z "Turbo Grosikiem" był Peter Ankersen, ale Kjaer część winy za jego błędy wziął na siebie.
- Za mało pomagaliśmy w bocznych sektorach boiska i przez to robiły się problemy na prawej stronie. Peter w kilku sytuacjach musiał walczyć z więcej niż jednym przeciwnikiem - stwierdził duński stoper.
ZOBACZ WIDEO: Jon Dahl Tomasson: Lewandowski? To dobry napastnik...
{"id":"","title":""}
27-letni obrońca, jeden z najbardziej doświadczonych w ekipie trenera Age Hareide, spodziewał się bardziej ofensywnego nastawienia Polaków. - Trochę zaskoczyło nas to, że od pierwszych minut "zaparkowali autobus". To głupie, że w takiej sytuacji po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:2 - stwierdził.
Gra z kontry przynosiła Biało-Czerwonym bardzo dobre efekty aż do początku drugiej połowy - po samobójczym trafieniu Kamila Glika Duńczycy odzyskali wolę walki i zdołali zdobyć jeszcze jednego gola. Na szczęście do remisu nie udało im się doprowadzić.
- Mimo porażki uważam, że jeździliśmy na tyłkach i łokciach. Trudno powiedzieć, co powinniśmy zrobić inaczej. Na pewno są rzeczy, które musimy poprawić - ocenił postawę drużyny jej kapitan.