Kompromitacja Wisły Puławy. "Zaczęliśmy bardzo źle, a później było jeszcze gorzej"

Wisła Puławy zawiodła na całej linii i przed własną publicznością przegrała z Miedzią Legnica aż 1:5. - Praktycznie sami strzelaliśmy sobie bramki - przyznaje trener Robert Złotnik.

Beniaminek I ligi liczył na przełamanie złej passy ośmiu meczów bez zwycięstwa w sobotnim spotkaniu, ale na tle Miedzi Legnica wypadł blado. Nie minęły jeszcze dwa kwadranse gry, gdy goście prowadzili już 3:0. - Ciężko się otrząsnąć po takim meczu. Zaczęliśmy bardzo źle, a później było jeszcze gorzej. W dodatku praktycznie sami strzelaliśmy sobie bramki. Zanim mecz na dobre się rozpoczął, to przegrywaliśmy 0:3 - ocenia Robert Złotnik.

Po raz ostatni Wisła Puławy przegrała różnicą czterech bramek ponad rok temu - w końcówce sezonu 2014/2015 uległa na wyjeździe Stali Mielec 0:4. Tak katastrofalnego meczu w Puławach kibice nie widzieli jednak od wielu lat. - Z chłopaków zeszła energia i mecz zakończył się wynikiem 1:5. Miedź Legnica pokazała nam jak grać w piłkę, jak się przy niej utrzymywać, jak tworzyć sobie sytuacje i jak grać atakiem pozycyjnym - zauważa trener Wisły.

Za tydzień Duma Powiśla zmierzy się właśnie ze Stalą, która depcze jej po piętach. Dla Wisły mecz z niżej notowanym rywalem to niezła okazja do rehabilitacji. - Na pewno nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę. Dwa ostatnie mecze udowodniły, że w tej drużynie jest potencjał. Indywidualne błędy decydują o wyniku, a do tego dołożyło się to, że Miedź rozegrała kapitalne spotkanie. Oby w następnych meczach nie popełniać tyle błędów, bo nie zdarzało się to nam do tej pory - przyznaje Złotnik.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak o swoim stylu. "Czy poprawiam fryzurę w przerwie? Nie mogę odpowiedzieć"

Komentarze (0)