Mateusz Skwierawski: Polska będzie miała nowego bohatera (komentarz)

PAP / PAP/Leszek Szymański
PAP / PAP/Leszek Szymański

Piotr Zieliński to już nie "Pan Ząbek", który w studiu TVP próbuje czarować i przebija rękę gwoździem prowadzącej program.

To też jednak nie linoskoczek, który na wysokości kilkunastu metrów zacznie tańczyć na jednej nodze. On dopiero złapał równowagę. Idzie z punktu A do punktu B.

Zieliński swoim talentem i zmysłem do gry ofensywnej bardzo wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Do tego stopnia, że jak nie założy rywalowi "siatki", nie wypracuje gola, lub po prostu go nie strzeli, jego występ ocenia się krytycznie.

"Rozczarował" to już w jego kontekście słowo wytrych. A tak konkretnie - dlaczego rozczarował? Spotkanie z Ukrainą na Euro 2016 to już przeszłość. Wtedy zagrał źle, ale od czerwcowego meczu zrobił postęp. Pokazały to dwa ostatnie mecze reprezentacji, z Danią i Armenią. W pierwszym, jak na dyskotece, być może za długo podpierał ścianę. W drugim już prosił do tańca, proponował swoje ulubione utwory.

Pod koniec drugiej połowy z Armenią fenomenalnie zagrał w pole karne do Kamila Wilczka. Który z naszych zawodników potrafiłby podać lobem na nos kolegi na tak małej przestrzeni? I to w momencie, gdy presja wyniku była największa, a rywal bronił się siedmioma zawodnikami. To już nie wina Zielińskiego, że piłkarz Broendby IF tej sytuacji nie wykorzystał. Gdyby strzelił, mówilibyśmy także o "geniuszu Zielińskiego". W opinii wielu "Zielu" stałby się pewnie rozgrywającym na lata.
[b]ZOBACZ WIDEO Grzegorz Krychowiak: za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o stylu

[/b]

Zieliński już nie gra na alibi do boku. Dziś to Grzegorz Krychowiak przepuszcza go w drzwiach, to on mu podaje, by Zieliński rozegrał. Pomocnik Napoli w meczu z Armenią był łącznikiem pomiędzy obroną, a atakiem. W całym spotkaniu miał 99 podań z czego 93 procent było celnych. Nie był to w jego wykonaniu mecz idealny, ale większością zagrań dynamizowała akcje. Grał rozważnie. Powinien zdobyć bramkę po sytuacji, którą sam świetnie wypracował (wymiana podań z Robertem Lewandowskim). Tu się pomylił - trafił w bramkarza.

Od Euro zrobił postęp. Po spotkaniu z Ukrainą płakał w przerwie meczu, tak przeżył zmarnowaną szansę. Po tamtym meczu napisał: "Wiem, że dam tej reprezentacji jeszcze bardzo dużo". Otarł łzy, wziął się do roboty. Dziś są efekty: jest pewniejszy siebie, powtarzalny, a drużynie daje umiejętności, nie tylko nazwisko. Poprawił grę w defensywie, przede wszystkim w odbiorze. Tego wszystkiego brakowało w spotkaniu z Danią, tym za kadencji Waldemara Fornalika, za który wszyscy chwalą go do dziś. Bo strzelił gola.

Doceńmy go, bo to piłkarz, który wizją gry zaczyna z miejsca, do którego większość naszych zawodników dopiero się wybiera. Każde eliminacje kreują swojego bohatera. To jest czas Zielińskiego, który moim zdaniem będzie kluczowym graczem naszej kadry na mundialu w Rosji.

Mateusz Skwierawski

Źródło artykułu: