Mecz pomiędzy MKS-em Kluczbork i Chojniczanką Chojnice dostarczył wielu emocji. Pod koniec pierwszej połowy na kluczborskim stadionie zgasły jupitery, w tym samym momencie goście wykonywali rzut wolny, po którym zdobyli bramkę. Nie została ona jednak uznana, co wywołało ogromne protesty gości. Doszło do przepychanek między zawodnikami, a na trybuny odesłani zostali drugi trener Chojniczanki - Hermes, oraz trener bramkarzy MKS-u, Marcin Feć.
Z kolei w drugiej połowie sędzia w ten sam sposób ukarał szkoleniowca MKS-u, Mirosława Dymka. - Było bardzo mało gry w piłkę, ale bardzo dużo emocji. One górowały nie tylko na trybunach, ale i na ławkach rezerwowych. Emocje mnie poniosły, ale trudno było je opanować. Po sytuacji, kiedy wydawało się, że był faul na Niziołku, sędzia nie odgwizdał go i stąd taka moja reakcja - powiedział trener MKS-u.
Przez całą drugą połowę kluczborczanie grali osłabieni brakiem jednego zawodnika. Drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną w 44. minucie otrzymał Adam Setla. - Muszę pogratulować piłkarzom, całemu sztabowi, władzom klubu za to jak się przygotowywaliśmy do tego meczu. Postawą na boisku to udowodniliśmy, grając w dziesiątkę 45 minut, to zawodnicy zrobili kawał dobrej roboty. Mogło być jeszcze lepiej, ale Patryk Gondek nie wykorzystał sytuacji. Trzeba się cieszyć z tego punktu i go szanować. Co prawda ten punkt naszej sytuacji nie zmienia - stwierdził Dymek.
- Był to mecz walki i była ona widoczna na boisku. Sędzia miał bardzo trudne zawody do prowadzenia. Z jednej strony jest radość, a z drugiej żałujemy. Z mojej perspektywy ten punkt musimy szanować, bo nie przegraliśmy i w trudnych okolicznościach wywalczyliśmy punkt - dodał trener MKS-u Kluczbork.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski zdradził wszystko? Wymowny uśmiech na pytanie o przyszłość w Bayernie