Adam Frączczak wrócił do strzelania goli. "Ciężko pracuję na szacunek"

PAP
PAP

Impas trwał długo, ale kiedy już Adam Frączczak zaczął zdobywać gole, przyczynił się do dwóch najważniejszych zwycięstw Pogoni Szczecin - z Jagiellonią Białystok oraz Legią Warszawa.

Pogoń Szczecin awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski dzięki zwycięstwu 4:1 z Jagiellonią Białystok, a następnie oddaliła się od strefy spadkowej Lotto Ekstraklasy po wygranej 3:2 z Legią Warszawa. Adam Frączczak zdobył trzy gole w tych spotkaniach i wraca do grupki najefektywniejszych piłkarzy w zespole.

- Drugie zwycięstwo z Legią na naszym stadionie i znów strzeliliśmy gole z Rafałem Murawskim. Nie wiem, czy to już patent, nie przyznaję sobie tytułu bohatera meczu. Cała drużyna napracowała się i ważne, byśmy zaczęli piąć się w górę tabeli i wygrywać z teoretycznie słabszymi drużynami niż Legia - powiedział Adam Frączczak.

- Legia jest bardzo silnym zespołem jak na polskie warunki. Jej umiejętności trzeba momentami stopować agresją. Trzeba dać do zrozumienia mistrzom, że nie przyjechali zagrać sparingu do Szczecina, a nikt nie odda im punktów za darmo. Trzeba było uprzykrzać im życie, żeby za łatwo nie rozgrywali piłki - analizował Frączczak.

Pogoń szykowała się do meczu z Legionistami przez dwa tygodnie. Trudno było przewidzieć, czy Kazimierz Moskal postawi w ataku na Zwolińskiego, Kitano czy Frączczaka. Padło na "szczecińskiego Piszczka", nazywanego tak z uwagi na wcześniejszą zmianę pozycji z napastnika na prawego obrońcę.

ZOBACZ WIDEO Magiera o pomaganiu piłkarzom: byli wściekli, ale po latach dziękują

- Są bramki, wszystko idzie w dobrym kierunku i jeżeli trener będzie mnie widział w ataku, to dobrze. Zdaję sobie jednak sprawę, że są różne sytuacje w drużynie i jeszcze będę musiał zmieniać pozycje, by łatać dziury w składzie. Nie ukrywam jednak, że najlepiej czuję się w ataku - powiedział najstarszy stażem w Pogoni Szczecin piłkarz.

Frączczak zszedł w boiska w 89. minucie. Publiczność skandowała jego personalia i dziękowała owacyjnie za dwa gole strzelone Legii. "Prawdziwy Portowiec" - można było usłyszeć z trybun.

- To bardzo miłe słowa. Ciężko pracuję na to, żeby ludzie to zauważyli. Raz gra się dobre mecze, a innym razem trochę gorsze, ale przede wszystkim trzeba zostawić serce i zdrowie na boisku, by ludzie szanowali piłkarza. Dość długo jestem w Pogoni i braku ambicji nikt nie mógł mi zarzucić - powiedział Frączczak.

Od piątku Pogoń będzie mieć intensywny okres, w którym zagra dwa mecze ligowe i pucharowy z Puszczą Niepołomice. Na początek zmierzy się z Arką Gdynia w tym samym miejscu, gdzie świętowała awans do Lotto Ekstraklasy.

- Musimy teraz zastanowić się, dlaczego w meczach z teoretycznie słabszymi zespołami nasza gra nie wyglądała równie dobrze - zakończył Frączczak.

Komentarze (0)