Tomasz Zahorski w Górnik Zabrze grał w latach 2007-2012. W tym czasie był podstawowym napastnikiem śląskiego klubu, a jego dobrą postawę dostrzegł Leo Beenhakker, który zabrał go na Euro 2008. Po czterech latach Zahorski wrócił do Zabrza jako piłkarz Stomilu Olsztyn. W starciu tych dwóch drużyn na boisku pojawił się w drugiej połowie, kiedy to zmienił Rafała Kujawę.
Zahorski nie mógł jednak liczyć na owację od kibiców Górnika. - Wcale się nie spodziewałem, że kibice będą wiwatować, gdy będę wchodził na boisko. To też nie świadczy dobrze o kibicach, bo spędziłem tutaj kupę lat, dając im wiele razy dużo radości. Najwierniejsi kibice na pewno to pamiętają, a ci którzy gwiżdżą? Zostawię to bez komentarza - ocenił piłkarz Stomilu.
31-latek na boisku był niewidoczny. Olsztynianie nie byli w stanie zagrozić defensywie śląskiego klubu i zasłużenie przegrali. - Nie był to najlepszy mecz dla nas, ale nie było to też najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu w tej rundzie. Przyjechaliśmy do drużyny, która mimo tego na jakiej jest pozycji w tabeli, ma ogranych i doświadczonych zawodników - powiedział Zahorski.
- Są tutaj zupełnie inne priorytety niż w Olsztynie. Boisko to zweryfikowało. W innym czasie, przy naszej lepszej dyspozycji, moglibyśmy grać z Górnikiem jak równy z równym. Trudno, trzeba wziąć się w garść, wyciągnąć odpowiednie wnioski i z podniesioną głową przystępować do kolejnego meczu. U siebie jesteśmy mocniejsi i powinniśmy tam zdobywać punkty - dodał były reprezentant Polski.
Zdaniem Zahorskiego, różnica poziomów między Górnikiem i Stomilem była niewielka. - Mimo wszystko Górnik nie zachwycał, nie była to płynna gra. Górnik w pierwszej połowie był skuteczniejszą drużyną, wykorzystał nasz indywidualny błąd. Gdybyśmy strzelili gola, to na pewno mecz wyglądałby inaczej. Graliśmy na wyjeździe z silnym zespołem, my nie zachwyciliśmy, rywal też nie, ale strzelił o dwie bramki więcej i dlatego wygrał - zakończył Zahorski.
ZOBACZ WIDEO Radović: to nasz najlepszy mecz w LM