Henrich Mchitarjan w Niemczech był niekwestionowaną gwiazdą i jednym z najlepszych piłkarzy całej ligi. Działacze Manchesteru United zachęceni świetną formą 27-latka wyłożyli za niego ogromną kwotę, która nawet przerosła oczekiwania działaczy Borussii Dortmund.
"Miki" miał być nowym liderem Czerwonych Diabłów, tymczasem do tej pory rozegrał zaledwie 104 minuty. Nie asystował i nie strzelił żadnego gola. Tylko raz znalazł się w "jedenastce" - w derbach z Manchesterem City (1:2) - i nie spełnił oczekiwań, a Jose Mourinho ściągnął go z boiska już w 46. minucie.
W ostatnich tygodniach Mchitarjan uskarżał się na problemy zdrowotne i opuścił zgrupowanie kadry. Po przerwie reprezentacyjnej był już jednak gotowy do gry, a mimo to dwukrotnie w ogóle nie znalazł się w meczowej "18".
- Nie grał przez dłuższy czas, a zespół radzi sobie dobrze. Mam Lingarda i Martiala, a na ławce Rashforda i Depaya, więc nie wszyscy mogą grać naraz. Jedna sprawa to sprawność fizyczna, a druga to intensywność spotkań i gotowość do występów na najwyższym poziomie - komentuje absencje Ormianina Mourinho.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?
Portugalczyk nie skreśla jeszcze Mchitarjana, ale daje mu do zrozumienia, że powinien zacząć prezentować się znacznie lepiej. - Musi więcej pracować, żeby odzyskać swoje atuty, właściwą sprawność i odpowiednio wysoki poziom. Nie ma sensu, by siedział na ławce albo grał przez 15 czy 20 minut. Lepiej, żeby skupił się na trenowaniu - przekonuje zaczynający się niecierpliwić menedżer United, cytowany przez niemieckie media.
Kibice Manchesteru muszą obawiać się, że Mchitarjan podzieli los Shinjiego Kagawy. Japończyk również przybył na Old Trafford z Borussii jako gwiazda Bundesligi, ale wiodącym zawodnikiem Man Utd nigdy nie został i po dwóch latach wrócił do Dortmundu. Kagawa był jednak znacznie tańszy - kosztował 16 mln euro.