Wisła Puławy - GKS Tychy: gospodarze wciąż na fali

Szybko strzelona bramka dodała Wiśle Puławy animuszu. GKS Tychy wyrównał w drugiej połowie, ale cieszył się z korzystnego wyniku tylko przez 180 sekund. Dla puławskiego zespołu to drugie zwycięstwo z rzędu.

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarze fenomenalnie rozpoczęli sobotni mecz, do czego walnie przyczynili się rywale. W 9. minucie obrońcy GKS-u Tychy zagapili się po wrzutce Sylwestra Patejuka, piłkę odebrał im Piotr Darmochwał i płaskim uderzeniem dał Wiśle Puławy prowadzenie.

Tyski zespół starał się jak najszybciej odrobić straty, grał wysokim pressingiem, ale po odbiorze piłki często podejmował nieprzemyślane decyzje. W kluczowych momentach gościom brakowało zimnej krwi, jak choćby w 28. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka spadła wprost pod nogi Daniela Tanżyny, a ten nawet nie oddał strzału.

Trener Kamil Kiereś jeszcze w pierwszej połowie dokonał dwóch zmian. O ile pierwsza z nich była wymuszona, bo Jakub Kowalski nabawił się kontuzji już w 20. minucie, to Filip Arezina mocno sobie zasłużył na zejście z boiska tuż przed przerwą. Bośniak szybko został upomniany żółtą kartką, a brak drugiego kartonika zawdzięcza tylko niezdecydowaniu arbitra. Sędzia Marek Opaliński już sięgał do kieszeni, jednak w ostatniej chwili rozmyślił się. Szkoleniowiec GKS-u nie zastanawiał się długo i za moment Areżiny już nie było na murawie.

Po zmianie stron goście na serio wzięli się do roboty i często zamykali Wisłę na jej połowie. Gospodarze skupili się na defensywie i od czasu do czasu próbowali kontrować, ale nie wychodziło im to najlepiej.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 47. Joanna Jóźwik: nie było mi łatwo, martwiłam się nawet o śniadania [2/3]

Tyski zespół z minuty na minutę coraz mocniej podkręcał tempo, lecz ciągle szwankowało ostatnie podanie. GKS dopiął swego w 67. minucie, kiedy z rzutu wolnego płasko strzelił Marcin Radzewicz, piłka odbiła się od Iwana Litwiniuka i wpadła w pole karne, gdzie największą czujnością wykazał się Maciej Mańka, doprowadzając do wyrównania.

Ten cios ożywczo podziałał na Wisłę, która potrzebowała zaledwie 180 sekund, by zdobyć drugiego gola. Po świetnym podaniu Adriana Popiołka, wprowadzony do gry sześć minut wcześniej, Konrad Nowak fenomenalnie przelobował Pawła Florka.

GKS postawił wszystko na jedną kartę, jednak popełnił zbyt dużo prostych błędów, aby zdobyć chociaż punkt. Konsekwentna gra Wisły dała jej zwycięstwo, które oddaliło Dumę Powiśla od strefy spadkowej.

Wisła Puławy - GKS Tychy 2:1 (1:0)
1:0 - Darmochwał 9'
1:1 - Mańka 67'
2:1 - Nowak 70'

Składy:

Wisła: Penkowec - Hiszpański, Budzyński, Pielach, Litwiniuk, Darmochwał (64' Nowak), Maksymiuk, Szczotka (82' Patora), Popiołek, Pożak (73' Smektała), Patejuk.

GKS: Florek - Górkiewicz, Boczek, Tanżyna, Mańka, Kowalski (23' Grzybek), Areżina (44' Szumilas), Hirskij, Grzeszczyk, Radzewicz (78' Mączyński), Varadi.

Żółte kartki: Pielach, Popiołek (Wisła) oraz Areżina, Boczek, Grzeszczyk, Hirskij, Mańka, Szumilas (GKS).

Sędzia: Marek Opaliński (Legnica).

Paweł Patyra z Puław

Komentarze (1)
Włodzimierz Kłoda
22.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zwolnijcie tego trenera