- Zaczęliśmy bardzo dobrze. Potrafiliśmy płynnie przedostawać się pod bramkę przeciwnika, ale szwankowało decydujące dogranie z bocznych stref boiska. Kiedy już udało się dokładnie podać, nie potrafiliśmy wykorzystać okazji. Pracujemy nad tym na treningach bardzo dużo, ale dzisiaj nie wychodziło. Zagłębie to drużyna bardzo groźna po stałych fragmentach gry. Niestety, przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Za łatwo straciliśmy gole. W drugiej połowie szybko się to wszystko wydarzyło - mówił gorąco po meczu trener Michał Probierz.
Dla Jagiellonii Białystok był to trzeci ligowy mecz bez wygranej. Czy można już mówić o zadyszce? - Jesteśmy w trudnym okresie. Trzeba to przetrwać. Musimy zrobić wszystko by zdobywać więcej goli. Bez tego się nie da. Są pewne braki. Kiedy rywal wyszedł na prowadzenie atakowaliśmy, ale nie było spokoju w rozegraniu. Nie mieliśmy możliwości zmian jeśli chodzi o skrzydła. Mackiewicz zerwał więzadła krzyżowe i czeka go kilka miesięcy przerwy. Chomczenowskiego wzięliśmy na ławkę aby poczuł atmosferę meczu. Trzeba jednak grać tymi, których mamy.
Opiekun gospodarzy miał pretensje do sędziego. Uważał, że nie powinno być stałego fragmentu, po którym KGHM Zagłębie Lubin zdobyło bramkę. - Drugi gol zdobyty został w kontrowersyjnych okolicznościach. Najpierw rzut wolny, później wyrzut z autu i nagle sędzia po 5 sekundach wraca do sytuacji, po której tracimy gola.
Jagiellonia mimo porażki zachowała pozycję wicelidera. Zagłębie nadal plasuje się na 4. miejscu, ale strata do białostoczan zmalała zaledwie do punktu.
ZOBACZ WIDEO Napoli skromnie pokonało beniaminka. Zobacz skrót. [ZDJĘCIA ELEVEN]