Jakub Słowik skapitulował w Niepołomicach raz. Zdaniem sędziego Marcin Orłowski główkował za linię bramkową, mimo ratunkowej interwencji bramkarza Pogoni Szczecin. Słowik protestował bezpośrednio po uznaniu gola. - Z mojej perspektywy piłka została w boisku, ale sędzia obserwował z boku, więc miał lepszy widok - tonował bramkarz.
Trafienie Orłowskiego było ostatnie w meczu, który zakończył się wynikiem 2:1 dla Pogoni. Bramki dla przedstawiciela Lotto Ekstraklasy zdobyli Ricardo Nunes oraz będący w świetnej formie Adam Frączczak.
- Chcieliśmy wygrać do zera, więc sytuacja, która skończyła się stratą gola, leży nam na sercach. Mamy jednak 2:1 na wyjeździe, to pozytywny wynik, więc jesteśmy dobrze nastawieni, szczęśliwi i na fali - dodał Jakub Słowik.
Pogoń miała 20 minut problemu z defensywą Puszczy Niepołomice. Drużyna Tomasza Tułacza przesuwała się umiejętnie w środku pola i atakowała średnim pressingiem. Dopiero manewr z wymianą pozycji dał faworytom prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO: Atakowali Polkę po igrzyskach i nazywali ją rasistką. "Bardzo mnie to bolało"
- Puszcza jest nieprzypadkowo w ćwierćfinale. Pokonała w drodze do niego dwa kluby z Ekstraklasy, więc to niezła drużyna. Wiadomo jednak, że byliśmy i tym bardziej teraz jesteśmy faworytami. Nie było to banalne zadanie zdobyć gole, ale mamy swoje zadania, swoje cele i robimy wszystko, by zagrać w finale na Stadionie Narodowym - przypomniał Słowik.
O awansie do półfinału zdecyduje ostatecznie rewanż, do którego dojdzie pod koniec listopada w Szczecinie. Jeżeli nie dojdzie do anomalii pogodowej, murawa przy Twardowskiego będzie lepsza niż w Niepołomicach.
- Im niższa liga, tym z reguły gorsze boisko, ale jakie by nie było, jest równe dla obu drużyn. Chcemy grać krótkimi podaniami od bramki, a nie wybijać piłkę jak najdalej. Taka jest nasza filozofia w tym sezonie, więc gorszy niż zazwyczaj plac trochę utrudnił zadanie. Mimo to wywalczyliśmy korzystny wynik 2:1.
Pogoń wraca do walki w Lotto Ekstraklasie, w sobotę zagra u siebie z Ruchem Chorzów.