Puszcza Niepołomice to jedno z objawień Pucharu Polski. Do ćwierćfinału dostała się dzięki wyeliminowaniu Korony Kielce i Lechii Gdańsk. Sprawienie kolejnej niespodzianki jest coraz mniej prawdopodobne. Pierwszy mecz z Pogonią Szczecin przegrała 1:2 na własnym stadionie, więc w rewanżu musi gonić faworyta.
- Pogoń zagrała w Niepołomicach na wysokim procencie możliwości. Sam skład pokazał, jak trudno będzie nam powalczyć o dobry wynik. Rafał Murawski dał przykład, co tak naprawdę musi robić defensywny pomocnik. Cała drużyna pokazała klasę, grała dobrze w piłkę i skończyło się dla nas porażką - powiedział Marcin Orłowski, autor honorowego gola dla Puszczy.
Orłowski skierował piłkę za linię bramkową Pogoni w końcówce meczu i była to odpowiedź na dwa trafienia rywali. Szczecinianie rozmontowali defensywę niepołomiczan dzięki wymienności pozycji i dobrym przyspieszeniom.
- Naszym celem było nie stracić gola, ale udało się to tylko przez 20 minut. Pogoń dobrze rozegrała akcję, nam przydarzył się błąd w ustawieniu, a po zdobytej bramce rywalom grało się łatwiej. Dobrze, że odpowiedzieliśmy w końcówce meczu i wynik 1:2 dał nam iskierkę nadziei, że w Szczecinie można powalczyć o półfinał. Rywale to tacy sami ludzie jak my, więc można ich pokonać - dodał Orłowski.
Zanim Puszcza wyjedzie na rewanż do Szczecina dokończy II-ligową jesień. W niedzielę drużyna Tomasza Tułacza zagra ponownie na własnym stadionie, a jej rywalem będzie PGE GKS Bełchatów. Na tym froncie traci średnio mniej niż gola na mecz.
- Nie przywykliśmy do tracenia goli, a w ostatnim meczu pozwoliliśmy rywalom na dwa. Trzeba jednak pamiętać, że Pogoń zagrała naprawdę bardzo dobrze, a my pokażemy jeszcze, dlaczego zawsze słynęliśmy z żelaznej defensywy.
ZOBACZ WIDEO Niedopuszczalne zachowanie kibica, rzucił butelką w stronę piłkarzy Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN]