Kapitalne miesiące w Zagłębiu Lubin
KGHM Zagłębie Lubin wyciągnęło pomocną dłoń do Macieja Dąbrowskiego, kiedy temu nie szło w Pogoni Szczecin. Miedziowi też nie mieli zbyt wiele do zaoferowania, ponieważ występowali w I lidze. Wprawdzie byli murowanym faworytem do awansu, ale jednak Dąbrowski musiał zrobić krok w tył angażując się w projekt w Lubinie.
- Mogę podziękować kibicom, zawodnikom, którzy pomagali mi tutaj, ale też sztabowi szkoleniowemu czy dyrektorowi sportowemu, który bardzo wierzył we mnie. Wyciągnął do mnie rękę 1,5 roku temu i nic tylko się cieszyć i spróbować czegoś więcej - mówił Maciej Dąbrowski.
Ściągnięcie doświadczonego defensora było strzałem w dziesiątkę. Dąbrowski kapitalnie wprowadził się do zespołu i był czołową postacią już nie tylko na I-ligowych boiskach, ale i w Ekstraklasie. W znaczący sposób pomógł Zagłębiu wywalczyć trzecie miejsce i w 2016 roku należał do najlepszych obrońców w całej lidze. Wedle wielu osób był nawet stoperem numer jeden.
Krok w przód
Nic dziwnego, że jego usługami zainteresowała się Legia Warszawa, która mogła być niepewna przyszłości Michała Pazdana i Igora Lewczuka. Ostatecznie odszedł tylko ten drugi. Dąbrowski podjął wyzwanie rzucone przez mistrza Polski.
ZOBACZ WIDEO Skorupski na remis ze Szczęsnym. Bramkarz Empoli zatrzymał Romę. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Przede wszystkim nie uważam się za świetnego piłkarza. Po prostu wykonuję swoją pracę i cieszę się, że w końcu ktoś ją docenił. W Lubinie docenili mnie zarówno kibice, jak i trener. Idę do Legii powalczyć. Nie jest przecież powiedziane, że będę grał w pierwszym składzie. Zrobię wszystko, żeby tak było. Chcę pomóc klubowi - zapowiadał tuż po transferze Maciej Dąbrowski.
Jednak Legia Warszawa okazała się krokiem w tył. Zadebiutował z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski, ale nie spisał się najlepiej - tak jak cała drużyna. Popełniał proste błędy, gubił krycie, źle się ustawiał - zupełnie inaczej niż jeszcze kilka dni wcześniej, gdy był zawodnikiem Zagłębia Lubin. - Pierwsze koty za płoty - komentował postawę Dąbrowskiego Michał Pazdan.
W lidze Besnik Hasi dał mu zadebiutować w feralnym meczu z Arką Gdynia. Legia przegrała 1:3, grając katastrofalnie. Późnej przez niemal miesiąc próżno było szukać Dąbrowskiego w składzie Legii aż pojawił się na pojedynek z Borussią Dortmund. Wojskowi przegrali aż 0:6 i znów "Dąbroś" maczał palce przy straconych golach.
Kolejny mecz rozegrał przeciwko Lechowi Poznań, ale już w przerwie został zmieniony przez Jacka Magierę. Z Koroną Kielce zabrakło go już nawet na ławce rezerwowych.
Co dalej?
Bilans Dąbrowskiego w Legii Warszawa to zaledwie cztery mecze, w czasie których Wojskowi stracili aż 12 bramek, wygrali tylko z Lechem Poznań, ale jego w decydujących momentach nie było już na boisku.
Przyszłość Dąbrowskiego nie rysuje się w różowych barwach. Kiedy tylko zdrowy jest Michał Pazdan, to nawet na ławce rezerwowych może brakować dla niego miejsca. Jacek Magiera wyżej ceni umiejętności Rzeźniczaka, Czerwińskiego i Pazdana. Można być też pewnym, że zimą na Łazienkowską trafi kolejny środkowy obrońca, a wówczas sytuacja Dąbrowskiego będzie nie do pozazdroszczenia.