Mateusz Piątkowski jest zawodnikiem APOELu-u od lipca 2015 roku, a jego kontrakt z klubem jest ważny do końca sezonu 2017/218, ale latem APOEL zadecydował, że nie wiąże z nim przyszłości i próbuje zmusić go do rozwiązania kontraktu, stosując nieczyste zagrania.
Nad sytuacją Polaka pochyliła się FIFPro i w środę na łamach portalu związku pojawił się tekst dotyczący Piątkowskiego. Dowiedzieliśmy się z niego, że polski napastnik nie ma prawa do treningów z I zespołem APOEL-u, a jego aktywność sprowadza się do 45-minutowych samotnych sesji treningowych. "Kiedy trenuje na boisku, uruchamiane są zraszacze, które spryskują go wodą" - czytamy, a reprezentujący piłkarza prawnik, Marcin Kwiecień dodaje: - Czuje się jak niechciany śmieć.
Piątkowski ponadto nie może zaparkować auta pod stadionem i ma ograniczony dostęp do sprzętu treningowego. Podczas spotkań APOEL-u nie może siedzieć z kolegami z drużyny na trybunie - jest zmuszany do siedzenia wśród kibiców.
APOEL nie pozostał głuchy na publikację FIFPro i opublikował komunikat w sprawie. Oto jego treść:
"APOEL w pełni wywiązuje się z warunków kontraktu i przestrzega międzynarodowych regulacji. Treść publikacji FIFPro jest badana przez prawników przed podjęciem odpowiednim kroków".
W minionym sezonie Piątkowski wystąpił w 22 meczach APOEL-u i zdobył jedną bramkę. Po raz ostatni na boisku pojawił się 16 kwietnia.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!