O sytuacji, w jakiej znalazł się Mateusz Piątkowski, informuje Międzynarodowa Federacja Piłkarzy Zawodowych (FIFPro). 31-latek jest zawodnikiem APOEL-u od lipca 2015 roku, a do Nikozji trafił na zasadzie wolnego transferu po tym, jak wygasł jego kontrakt z Jagiellonią Białystok.
W minionym sezonie sięgnął z APOEL-em po mistrzostwo Cypru, ale jego wkład w zdobycie tytułu był znikomy - wystąpił w 14 meczach i strzelił jednego gola. Przed bieżącą kampanią klub z Nikozji zadecydował, że nie wiąże przyszłości z Piątkowskim. Problem w tym, że umowa Polaka jest ważna do czerwca 2018 roku, a APOEL próbuje zmusić go do rozwiązania kontraktu, stosując nieczyste zagrania.
Polski napastnik nie ma prawa do treningów z I zespołem APOEL-u, a jego aktywność sprowadza się do 45-minutowych samotnych sesji treningowych. "Kiedy trenuje na boisku, uruchamiane są zraszacze, które spryskują go wodą" - czytamy w tekście FIFPro. - Czuje się jak niechciany śmieć - mówi reprezentujący go prawnik, Marcin Kwiecień.
Piątkowski nie może zaparkować auta pod stadionem i ma ograniczony dostęp do sprzętu treningowego. Podczas spotkań APOEL-u nie może siedzieć z kolegami z drużyny na trybunie - jest zmuszany do siedzenia wśród kibiców. "Turysta! Turysta!" - krzyczą do niego fani APOEL-u, w opinii których Piątkowski żeruje na ich klubie.
Podobny los co Piątkowskiego spotkał też Semira Stilicia i Valdomiro Lameirę, którzy odeszli już z APOEL-u.
ZOBACZ WIDEO LM: zobacz trening Realu na stadionie Legii Warszawa
{"id":"","title":""}
P.S Jestem k Czytaj całość