Spotkanie na Łazienkowskiej było setnym meczem Zinedine Zidane'a w roli trenera. Jubileusz się nie udał. Real był bliski pierwszej porażki w tym sezonie i stracił trzy gole, co jeszcze się nie zdarzyło odkąd Francuz został trenerem "Królewskich". W Hiszpanii zwracają uwagę, że chociaż remis ze skazywaną na pożarcie Legią nie jest powodem do wstydu, to pomysł Zidane'a na środowy mecz nie stawia go w najlepszym świetle.
"Zidane majstrował i poniósł tego konsekwencje. Zaczął z Moratą w podstawowym składzie, czego domagali się kibice, ale na co zasłużył też sam zawodnik, jednak z drugiej strony nie ruszył nietykalnego BBC (Bale, Benzema, Cristiano Ronaldo). W rezultacie zespół wyszedł z czterema napastnikami, dwoma pomocnikami i czterema obrońcami, jak grało się w latach 70. Zidane ewidentnie zaufał w naturalną wyższość swoich graczy nad piłkarzami Legii" - pisze redaktor naczelny dziennika "AS", Alfredo Relano.
Dziennikarz podkreśla, że przy prowadzeniu 2:0, Real stracił kontrolę nad meczem, a to co działo się potem na boisku było do przewidzenia. "Legia podniosła głowę, przekonała się, że może przedrzeć się przez drugą linię bez większego wysiłku i zaczęła sprawiać Realowi trudności. Przyszły gole i mecz się odwrócił. Zidane na pierwszą bramkę zareagował ostrożnie, wpuszczając Lucasa Vazqueza za Benzemę, a wraz z większa nerwowością przy 2:2 postawił wszystko na atak, tak jakby chciał grać w nokaut futbol. I tak, pogrążona w chaosie obrona Realu dała sobie strzelić trzeciego gola" - analizuje dziennikarz.
Alfredo Relano uważa, że Legia pozostawiła plamę na trenerskiej reputacji Zidane'a, którego niezrozumiała taktyka zakończyła się chaotycznym remisem.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Bartosz Bereszyński: Memy o mnie? Każdy zaszedł Ronaldo za skórę