33-latek występuje tylko wtedy, gdy Arkadiusz Malarz nie może. Tak było właśnie w niedzielę, podstawowy bramkarz Legii Warszawa jest kontuzjowany. Z Cracovią na boisko wyszedł więc Radosław Cierzniak. I miał mało pracy. Pewność drużynie też jednak dał. Łącznie to był jego dopiero trzeci mecz w tym sezonie. Oprócz ligi po razie grał w Pucharze Polski i eliminacjach do Ligi Mistrzów.
- Nie oszukujmy się, była trema. Byłem zdenerwowany, długo nie grałem. Jednak jestem doświadczony, umiem sobie radzić ze stresem - mówił po meczu. - To był dla mnie bardzo ważny mecz, każda minuta jest na wagę złota. Jakby trener powiedział mi, że zagram przez 15 minut, to też bym się cieszył - dodał.
Całkiem nieźle radzi sobie też z sytuacją w jakiej się znalazł. A ta, jak sam przyznał, jest dla niego nowa, bo przez ostatnich pięć lat, gdziekolwiek by nie trafił, to grał regularnie. W Legii to się zmieniło.
- Przychodziłem tu z zamiarem gry. Nie ukrywam, że sytuacja nie jest łatwa. Nie mam też 20 lat, ale zdaję sobie sprawę, w jakim momencie się tu pojawiłem. Arek bronił świetnie, ten sezon też rozpoczął bardzo dobrze. On też jednak długo czekał na swoją szansę. Ja szanuję w jakim jestem klubie. Legia musi mieć dwóch, trzech świetnych bramkarzy - mówi Cierzniak.
I zapewnia, że rozumie decyzje Jacka Magiery. - Zobaczcie jak on ma trudno. Z tylu świetnych piłkarzy wybrać jedenastkę, niektórych odesłać na trybuny. Ja po jego przyjściu czuję się bardzo pewnie mimo tego, że nie gram. Wiem bowiem, że on we mnie wierzy. A ja broni nie składam.
Radosław Cierzniak do Legii Warszawa z Wisły Kraków trafił w marcu tego roku. Jego transfer był bardzo burzliwy i nieprzyjemny. Bramkarz podpisał na początku roku umowę ze stołecznym klubem, miał do niego trafić w lipcu, po wygaśnięciu kontraktu z Wisła Kraków. Gdy okazało się, że piłkarz dogadał się z innym
klubem, władze Wisły odsunęły go od pierwszego zespołu, trafił do rezerw, ale meczów tam nie grał. Krakowianie przekonywali, że stało się tak w związku ze znaczną obniżką formy zawodnika.
Legia złożyła propozycję odkupienia piłkarza już wtedy, ale Wisła jej nie przyjęła. W końcu Cierzniak zwrócił się do PZPN o rozwiązanie kontraktu z winy klubu i sprawę wygrał. Izba ds. Rozwiązywania Sporów uznała, że Biała Gwiazda nie miała podstaw do tego, by odsunąć zawodnika od I drużyny.
Wisła się z tym werdyktem nie zgadzała. Sam bramkarz przebywając jeszcze w Krakowie miał policyjną ochronę.
ZOBACZ WIDEO Konstantin Vassiljev: Na pewno nie ma co płakać (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}