Serwis onlinesport.ro zrobił proste porównanie siły rażenia. I to właśnie on użył słowa "dreszcze". Trzech powołanych na mecz z Rumunią polskich snajperów strzeliło razem więcej goli niż sześciu napastników, których Christoph Daum wziął na mecz z naszą drużyną.
Mało tego, tylko Robert Lewandowski i Łukasz Teodorczyk w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach trafiali tyle razy, co cały rumuński atak. Kapitan reprezentacji Polski, określany przez Rumunów "maszyną do strzelania goli" ma na koncie 19 trafień. Teodorczyk w Belgii szaleje, strzelił już 15 goli.
Tymczasem sześciu napastników Rumunii też razem uzbierało 34 trafienia. Żeby było ciekawiej, to najwięcej z nich Claudiu Keseru (12), który pierwotnie przez Dauma był pominięty. Do kadry dołączył w ostatniej chwili, gdy wypadł z niej kontuzjowany Denis Alibec.
My za to mamy jeszcze Kamila Wilczka, który od początku sezonu strzelił już 12 goli. Trudno wyobrazić sobie rumuńską panikę, gdyby kontuzjowany nie był Arkadiusz Milik.
Początek meczu Rumunia - Polska w piątek o godzinie 20:45.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Fabiański: Mecz z Rumunią? Patrzę na to optymistycznie (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}