Petr Nemec rozpoczyna zmiany w Warcie Poznań. Jak duże?

WP SportoweFakty / Warta Poznań po raz drugi z rzędu w barażach o II ligę
WP SportoweFakty / Warta Poznań po raz drugi z rzędu w barażach o II ligę

Awans w dramatycznych okolicznościach, plaga kontuzji, zmiana trenera - Warta przeszła jesienią ogromne perturbacje, ale zdołała z nich wyjść i zakończyła rundę z niezłą sytuacją w tabeli. Co wydarzy się zimą?

Zieloni dobijali się do II ligi przez dwa lata, musieli dwukrotnie wygrać rozgrywki i dopiero w drugim dwumeczu barażowym pokonali Garbarnię Kraków, zapewniając sobie powrót na szczebel centralny. Tam wyzwanie było już znacznie trudniejsze i jesień przebiegła przy Drodze Dębińskiej dość nerwowo. Różnie układały się mecze poznaniaków. W niektórych - jak choćby przeciwko Polonii Bytom (0:1), Puszczy Niepołomice (0:0) czy Rozwojowi Katowice (0:2) - wynik był gorszy niż gra, ale zdarzyło się też kilka wstydliwych porażek. Najdotkliwsza miała miejsce w Elblągu (1:6), fatalny był też styl domowych przegranych z Legionovią (0:2) oraz Siarką Tarnobrzeg (1:3).

Tomasz Bekas, pod którego wodzą warciarze wywalczyli awans i zaczęli nowy sezon, borykał się z plagą kontuzji. W kulminacyjnym momencie brakowało aż siedmiu piłkarzy (Alaina Ngamayamy, Bartosza Kieliby, Adriana Laskowskiego, Franciszka Siwka, Łukasza Spławskiego, Łukasza Białożyta i Wojciecha Onsorge) zaś później urazów nabawili się jeszcze Filip Brzostowski oraz Jakub Kiełb.

Problemy kadrowe nie pozostały bez wpływu na grę. Po porażce z Rozwojem drużyna wylądowała na ostatnim miejscu w tabeli. Wtedy też jednak nastąpiło odbicie. Bekas na pożegnanie wygrał z Błękitnymi Stargard (2:1), a Petr Nemec, który go zastąpił, dołożył jeszcze zwycięstwo z Olimpią Zambrów (2:0) i remis z Kotwicą Kołobrzeg (0:0). Ta zwyżka formy wywindowała Wartę na 11. pozycję i na niej zieloni pozostali, mimo że na zakończenie rundy dość pechowo przegrali u siebie z Rakowem Częstochowa (1:2).

W ogóle końcówka roku to był najlepszy okres poznańskiej ekipy, która wreszcie przestała lawinowo tracić gole, a w starciu z liderem w niczym mu nie ustępowała i w ogóle nie przypominała drużyny, która wcześniej bez walki oddała punkty w meczach np. z Legionovią czy Siarką. Petr Nemec ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Musi zdecydować, jak dużych zmian dokonać, by jednocześnie podtrzymać zwyżkę formy z końcówki rundy, ale też ustabilizować drużynę, która przez niemal całą jesień borykała się z kłopotami.

ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Mecz Legii z BVB? Masakra piłą mechaniczną (źródło: TVP SA)

- Potencjał, który tu zastałem umożliwia pozostanie w II lidze, lecz to nie znaczy, że nie dokonamy wzmocnień. Takie na pewno będą. Nie podjąłem jeszcze żadnych konkretnych decyzji. Teraz mamy sporo czasu, by usiąść i wszystko dokładnie przeanalizować. Będę chciał poukładać te sprawy w grudniu, by w styczniu zacząć przygotowania w pełnym składzie. Tak byłoby oczywiście idealnie, ale nie zawsze udaje się te plany zrealizować - powiedział WP SportoweFakty opiekun Warty.

Czy Nemec bierze pod uwagę ściągnięcie do Poznania któregoś ze swoich rodaków? Nie od dziś wiadomo, że Czesi dobrze sobie radzą w Polsce, nie mają też raczej wygórowanych żądań finansowych. - W przeszłości zawsze mnie o to pytano, ale nie wiem czy Czesi będą aż tak chętni, by przyjechać do Polski. Biorę to pod uwagę, jednak nie chcę na razie niczego deklarować. Kilka wzmocnień jest możliwych, szczegóły nie zostały jeszcze ustalone - zaznaczył.

59-latek objął beniaminka II ligi po spotkaniu z Błękitnymi Stargard (2:1). Jak się okazuje, sprawy potoczyły się szybko. - Pierwszy kontakt z klubem miałem tydzień przed tym meczem. Nie zastanawiałem się w ogóle, bo nie miałem akurat pracy, a wiadomo, że trenerów jest bardzo wielu. Trzeba szanować takie oferty i z nich korzystać - stwierdził.

Nemec w ostatnim czasie nieco zniknął z oczu polskich kibiców. Po rozstaniu z Odrą Opole w 2014 roku, pracował bowiem w Czechach, gdzie szło mu bardzo dobrze. - Byłem zatrudniony w klubie Usti nad Labem na drugim poziomie rozgrywkowym. W pierwszym sezonie spokojnie się utrzymaliśmy, choć w pewnym momencie drużyna była ostatnia w tabeli. Później natomiast, po rundzie jesiennej mieliśmy cztery punkty straty do miejsca premiowanego awansem. Sprzedano mi jednak trzech kluczowych zawodników, a luki nie zostały wypełnione i skończyliśmy w środku tabeli.

Jeśli obecny sezon Warta również zakończy w środku tabeli, to nikt przy Drodze Dębińskiej nie będzie narzekał.

Komentarze (0)