Obie drużyny zasługują na awans - komentarze po meczu Korona Kielce - Widzew Łódź

Wynik 2:2 nie cieszy ani Korony, ani Widzewa. Zarówno trenerzy jak i piłkarze obydwu zespołów zgodnie przyznają, że spotkanie było wyrównane, ale że można je było rozstrzygnąć na swoją korzyść. Konferencja prasowa przebiegła w dobrej atmosferze. Włodzimierz Gąsior i Paweł Janas byli zgodni co do jednego. Że oba zespoły zasługują na powrót do ekstraklasy.

Włodzimierz Gąsior (trener Korony Kielce): Trudny mecz z bardzo wymagającym rywalem. Szybko straciliśmy dwie bramki. Muszę przyznać, że nie poznawałem drużyny Korony na początku spotkania. Zaczęliśmy bardzo źle, z dużym respektem dla rywala. Usztywnienie zawodników spowodowało stratę goli. A proszę mi wierzyć, że przegrywając 0:2 bardzo ciężko się podnieść. Zaczęliśmy dokonywać pewnych roszad. Szybko zmieniliśmy Konona, któremu nie za bardzo szło przy rosłych obrońcach. Potem wyrównującego gola zdobył Edi i to był ten moment, gdy drużyna uwierzyła w dobry wynik. W przerwie dokonaliśmy kolejnej zmiany. Zszedł Wilk, który grał bardzo dobrze, ale to zawodnik defensywny, a my przegrywaliśmy. Dlatego wprowadziłem drugiego snajpera Cichosa. Nasze ofensywne ustawienie poskutkowało cofnięciem się Widzewa. Nasza gra zaczęła przynosić efekty, dochodziliśmy do dobrych okazji. Mieliśmy co najmniej 3 dobre szanse na strzelenie bramki, dwie Gawęckiego i jedną Cichosa. Zremisowaliśmy jednak dopiero w 90 minucie, ale cieszymy się, że udało nam się w trudnej sytuacji wyrwać ten jeden punkt. Korona w kolejnym meczu pokazała charakter, bo oba gole padły w doliczonych czasach gry. Podobnie jak Widzew zasługujemy na awans do ekstraklasy.

Paweł Janas (trener Widzewa Łódź): Był to emocjonujący mecz, prawdopodobnie podobał się wszystkim widzom. Strzeliliśmy dwie bramki w pierwszej połowie, a drużyna Włodka dobijała nas w końcówkach, więc emocji nie brakowało. W drugiej połowie cofnęliśmy się, ale podświadomie, bo założenia były zupełnie inne. Zamiast gry takiej jak przed przerwą była zwyczajna wybijanka. Nie wiem co się stało. Próbowaliśmy bronić wyniku, ale takie mecze się zdarzają. Gratuluję Włodkowi zmontowania dobrego zespołu w kilka miesięcy. Korona ma duże szanse awansu do ekstraklasy. Życzyłbym sobie, żeby kielecki zespół i Widzew zagrali ze sobą za rok już w wyższej klasie rozgrywkowej.

Łukasz Nawotczyński (zawodnik Korony Kielce): Z jednej strony możemy cieszyć się, że spotkanie to udało nam się zremisować. Z drugiej strony apetyty były większe. Druga część spotkania była znacznie lepsza w naszym wykonaniu, ale ciężko jest się podnieść z wyniku 0:2. Zafundowaliśmy kibicom prawdziwy dreszczowiec. W przyszłości nie chcielibyśmy tego robić (śmiech).

Mariusz Zganiacz (zawodnik Korony Kielce): Mieliśmy w tym meczu swoje sytuacje do zdobycia gola. Chociażby Łukasz Cichos i Paweł Gawęcki. Możemy żałować zmarnowanych szans. Z drugiej strony spotkanie stało na dobrym poziomie. Trochę brakowało nam szczęścia pod bramką rywala. Dobrze, że dopisało ono chociaż w 90. minucie, bo porażka z pewnością mocno by nas zabolała.

Marcin Robak (zawodnik Widzewa Łódź): Powrót do Kielc będę wspominać mile. Oprócz tych, którzy mnie nie lubią, mam również wielu swoich zwolenników. Zawsze podkreślałem, że nie szykowałem się do wyjazdu z Kielc. Po prostu nie dogadałem się z działaczami, którzy nie wykazywali chęci zatrzymania mnie w Koronie. Mecz ułożył się po naszej myśli, w drugiej połowie jednak trochę odpuściliśmy i można żałować, że nie udało się wygrać. Niemniej przyjazd do Kielc wspominać będę bardzo mile. Darzę to miejsce dużym sentymentem.

Maciej Mielcarz (zawodnik Widzewa Łódź):Podział punktów sprawiedliwy, aczkolwiek z naszym niedosytem, bo straciliśmy gole w doliczonych czasach gry. Starałem się nie zwracać uwagi na to buczenie, które wypływało z trybun. Skupiałem się tylko na tym, co robię na boisku. Spotkanie mogło się podobać, było sporo ciekawych sytuacji, ale ostatecznie nie zostało rozstrzygnięte.

Komentarze (0)