RB Lipsk znów zwycięski, ale z dużą pomocą sędziego. "Każdy widział, że nie powinno być karnego"

PAP/EPA / JAN WOITAS
PAP/EPA / JAN WOITAS

RB Lipsk nie zwalnia tempa - beniaminek odniósł kolejne zwycięstwo w Bundeslidze i umocnił się na pozycji lidera. W meczu z Schalke 04 (2:1) zespołowi Ralpha Hasenhuettla pomógł jednak arbiter Bastian Dankert.

W tym artykule dowiesz się o:

Po kilkudziesięciu sekundach rywalizacji Timo Werner wbiegł w pole karne i próbował ograć Ralfa Faehrmanna. Kiedy przebiegał obok bramkarza Schalke 04 Gelsenkirchen, upadł na murawę bez kontaktu z nim, a arbiter nie tylko wskazał na "wapno", ale też pokazał żółtą kartkę rzekomemu winowajcy.

- Wychodziłem na czystą pozycję, miałem kontakt z Naldo, straciłem równowagę, a później niefortunnie kopnąłem piłkę i się przewróciłem. Nie zamierzałem symulować, żeby wywalczyć karnego - wyjaśniał po meczu zawodnik RB, cytowany przez "Bilda".

Zdaniem Faehrmanna, winnym błędnej decyzji jest wyłącznie arbiter. - Werner przyznał, że go nie faulowałem i trzeba takie zachowanie pochwalić jako zgodne z fair play. Mimo to jednak sędzia podyktował karnego - narzekał na Bastiana Dankerta golkiper.

Werner wykorzystał karnego, a lider ostatecznie zwyciężył 2:1 i utrzymał 3-punktową przewagę nad Bayernem Monachium w tabeli. Różnica ta prawdopodobnie byłaby mniejsza, gdyby nie błąd Bastiana Dankerta, ponieważ piłkarze Ralpha Hasenhuettla nie rozegrali najlepszych zawodów.

- Trudno pogodzić się z takim początkiem spotkania. Każdy widział, że karnego nie powinno być - skomentował niepocieszony trener Schalke Markus Weinzierl. - Nie było łatwo odrobić straty, ale zdołaliśmy to zrobić, a później mieliśmy nawet okazję na objęcie prowadzenia. Niestety po stracie drugiego gola nie byliśmy już w stanie odpowiedzieć - dodał szkoleniowiec królewsko-niebieskich.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego

Komentarze (0)