Bez swojego lidera Konstantina Vassiljeva musiała radzić sobie Jagiellonia Białystok. Estończyk podczas treningu poślizgnął się i poczuł ból. Nie ryzykowano występu, zwłaszcza, że warunki atmosferyczne nie rozpieszczały. Było przenikliwie zimno. Zmrożone boisko nie sprzyjało kombinacyjnej grze. Z mrozu nic nie robili sobie Taras Romanczuk i Łukasz Trałka, którzy jako jedyni z piłkarzy zagrali w koszulkach z krótkimi rękawkami. O rękawiczkach też obaj zapomnieli.
Wyrównana pierwsza połowa upłynęła pod znakiem bramkarskich "wielbłądów". Jako pierwszy uśmiechnął się do rywala Matus Putnocky. Była 16. minuta. Jagiellonia wyszła z szybką kontrą lewą stroną boiska. Piotr Tomasik podał na wolne pole do Karola Świderskiego, a ten wykorzystał bezmyślne wyjście bramkarza poza pole karne. Słowak nie miał szans jako pierwszy dopaść do piłki, ale zdał sobie z tego sprawę zbyt późno. Wiele mówiła jego reakcja. Nerwowe wymachiwanie rękoma było upustem złości.
W doliczonym czasie rękę swojemu vis-a-vis podał Marian Kelemen. To nie był dzień słowackich bramkarzy. Po dośrodkowaniu z głębi pola i strąceniu piłki głową przez Paulusa Arajuuriego bramkarz złapał piłkę już za linią bramkową. Widział to arbiter liniowy i do szatni drużyny zeszły z wynikiem remisowym.
W wyjątkowo słabej dyspozycji był tego wieczoru sędzia Daniel Stefański. Raz puszczał twardą grę, a momentami gwizdał po aptekarsku. Zdaniem Michała Probierza faworyzował Lecha. Jak co tydzień trener Jagi rozgrywał swój mecz z trójką sędziowską. Łapał się za głowę, krzyczał, przecinał rękoma powietrze. Ruszał się tyle, że nie dane mu było zmarznąć. Trener Jagiellonii nie wytrzymał, powiedział za dużo i drugą połowę oglądał już z trybun.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos uratował Real na Camp Nou! Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Grano dalej. Probierz czy to przy ławce, czy na trybunach między kibicami reagował tak samo emocjonalnie. To jego natura. W 64. minucie wyskoczył z radości. Piłka spadła w polu karnym pod nogi Fiodora Cernycha, a ten w bardzo trudnej sytuacji z ostrego kąta zmieścił ją między krótkim słupkiem, a bramkarzem. Po raz kolejny nie popisał się Putnocky.
Tuż po golu dla gospodarzy mecz przerwano. Kibice Lecha odpalili race, które momentalnie pofrunęły na murawę. Stadion zadymiono i konieczna była przymusowa przerwa w oczekiwaniu na poprawę widoczności.
Lech nie poddawał się do ostatniego gwizdka. Kilkakrotnie znakomicie w bramce zachował się Kelemen. Raz, w wydawać by się mogło idealnej sytuacji, na 5. metrze w niewiarygodny sposób zablokowany został Marcin Robak. Jagiellonia groźnie kontrowała, ale brakowało ostatniego podania.
Mimo aż 7 doliczonych minut Lech nie zdołał wyrównać. Skończyła się zatem seria czterech ligowych wygranych bez straty gola. Jagiellonia triumfowała i została nowym liderem Lotto Ekstraklasy.
Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:1 (1:1)
1:0 - Karol Świderski 16'
1:1 - Paulus Arajuuri 45+3'
2:1 - Fiodor Cernych 64'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik, Taras Romanczuk, Jacek Góralski, Dmytro Chomczenowski, Przemysław Frankowski, Fiodor Cernych, Karol Świderski (77' Patryk Klimala).
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar, Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Maciej Makuszewski (39' Kamil Jóźwiak), Radosław Majewski (80' Szymon Pawłowski), Darko Jevtić, Dawid Kownacki (69' Marcin Robak).
Żółte kartki: Romanczuk, Świderski (Jagiellonia) oraz Kadar, Arajuuri (Lech).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 10 000.
Dominik Polesiński z Białegostoku
Ale być może presja Probierza przestarszyła sędziów przed dalszym drukowaniem dla łacha.