Pan Piłkarz Milos Krasić znów pokazał klasę

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Milos Krasić
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Milos Krasić

Milos Krasić to piłkarz, który jest chwalony nie tylko za swoje umiejętności. Serb, który ma w swoim CV mecze w Juventusie Turyn znów pokazał, że jest też wielkim człowiekiem, dla którego liczy się dobro drużyny.

Gdy Milos Krasić, 47-krotny reprezentant Serbii, który był gwiazdą CSKA Moskwa oraz Juventusu Turyn przychodził do Lechii Gdańsk, ekscytacja mieszała się z szyderczymi uśmiechami. Gdy osoba z takim CV przechodzi do ligi polskiej, wiele osób zastanawia się, co z nim jest nie tak. Rzeczywiście, początkowo Krasić miał zaległości treningowe. Dotychczasowy skrzydłowy został przez Piotra Nowaka przestawiony do środka pola. Tam spełnia się jako piłkarz, ale również jako człowiek.

Gdy Milos Krasić przejmuje piłkę i podaje ją koledze z drużyny, często widać u niego błysk geniuszu. Niewielu piłkarzy potrafi operować ją z taką klasą i pokazywać na każdym kroku coś, za co miliony kibiców kochają tę dyscyplinę sportu. Oczywiście, wciąż daleko mu od życiowej formy, którą imponował w Serie A, ale w lidze polskiej taka postać była i jest bardzo potrzebna.

Piłkarze Lechii Gdańsk w bardziej lub mniej oficjalnych rozmowach podkreślają wkład Milosa Krasicia w to, w jakim miejscu znajduje się obecnie drużyna. Potrafi pokazać kolegom z drużyny coś, z czym wcześniej mogli mieć do czynienia jedynie w przekazach telewizyjnych. Jest on też człowiekiem, który liczy się nawet z największymi rywalami.

Mecz w Gdyni. Lechia Gdańsk zremisowała z Arką, a pomiędzy sektorami przelatywały dziesiątki sztuk pirotechniki rzucanej przez kibiców obu zespołów. Na boisku mieliśmy do czynienia z typową sieczką - derby w końcu rządzą się swoimi prawami i mają swój specyficzny klimat. Gdy jednak na boisku cierpiał Marcus Vinicius da Silva, a Lechia Gdańsk wychodziła z akcją, ten kazał kolegom przerwać grę. - Chciałem podkreślić profesjonalizm Milosa Krasicia, który kazał wybić piłkę na aut w sytuacji trzech na dwóch Widać, że to piłkarz z dużą klasą. Oby takich w Ekstraklasie jak najwięcej - podkreślał Grzegorz Niciński na pomeczowej konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO Aleksandar Prijović: Możemy pokonać każdego

Sam Krasić od przejścia do Lechii nigdy nie gwiazdorzy. - Tak trzeba grać. Dla mnie fair play to podstawa. Gdy widzę jak jakiś piłkarz leży przez minutę na murawie, trzeba odkopać piłkę. Może coś mu się stało i potrzebuje pomocy - mówił. - Nie czuję się gwiazdą Lotto Ekstraklasy, tylko normalnym piłkarzem występującym w zespole grającym dobrą piłkę i zajmującym pierwsze miejsce w tabeli - dodał.

Serb po raz kolejny pokazał niesamowitą klasę w piątkowym meczu ze Śląskiem Wrocław. Dwa razy udowodnił, że nie jest zakurzonym piłkarzem z wielką przeszłością, a wielkim człowiekiem. Sebastian Mila schodząc z boiska zdjął opaskę kapitańską i podbiegł do Krasicia. Ten po wymianie zdań nie zdecydował się założyć jej na ramię. Na boisko wchodził wówczas Piotr Wiśniewski - legenda Lechii, występująca w niej od 2005 roku. Ostatnio Wiśniewski w meczu ligowym grał ponad rok temu.

Gdy Piotr Wiśniewski cieszył się z awansu Lechii z II ligi, Krasić był już gwiazdą reprezentacji Serbii. Obaj na boisku nie spędzili łącznie dużo czasu w barwach Lechii i teoretycznie gwiazda drużyny nie musiała znać jego wkładu w zespół. Serb wiedział jednak jak się zachować. Podbiegł z opaską w ręku do kolegi i założył mu ją na ramię, pokazując olbrzymi szacunek, jakim darzy osobę, która przeszła z Lechią drogę od III ligi do lidera Lotto Ekstraklasy. - To był super gest. Milos to taki doświadczony zawodnik i zaskoczył mnie, że dał mi opaskę. Dziękuję mu za to - mówił wyraźnie poruszony tą sytuacją Piotr Wiśniewski.

Krasić pokazuje też, że nie liczą się dla niego statystyki indywidualne. Podczas piątkowego spotkania przy stanie 1:0 dla Lechii, przejął piłkę od Sławomira Peszki i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Zamiast strzelać, zauważył Grzegorza Kuświka, który strzelił niezwykle ważną drugą bramkę dla swojego zespołu po podaniu w punkt. - Według mnie jest tylko jeden taki piłkarz w Lotto Ekstraklasie, który tak by postąpił w takiej sytuacji i to właśnie zrobił - powiedział Sławomir Peszko.

Kontrakt Milosa Krasicia z Lechią Gdańsk kończy się w czerwcu. Patrząc na powyższe przykłady, przedłużenie umowy powinno być dla działaczy nadmorskiego klubu priorytetem. To nie tylko klasa na boisku, ale również poza nim. Serb na każdym kroku pokazuje, jak powinien się zachowywać piłkarz - Pan Piłkarz, jak można go z pełnym przekonaniem określić.

Michał Gałęzewski

Komentarze (1)
avatar
Patr
10.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Jest to bardzo ważny zawodnik dla Lechii. Już sieci zarzuciła Legia przed sezonem i pewnie teraz też to zrobi, a znając Mandziarę i jego interesy to Krasicia nie będzie w Lechii.