Jedno zwycięstwo, dwa remisy i trzy porażki - tak prezentuje się tegoroczny dorobek piłkarzy Krzysztofa Dębka w rozgrywkach UEFA Youth League. Na pierwsze trzy punkty młodzież musiała czekać, podobnie jak starsi koledzy, do ostatniego spotkania ze Sportingiem Lizbona. Wygrała 2:0, ale to okazało się za mało, aby awansować do 1/8 finału. - Był to jeden z najlepszych meczów w naszym wykonaniu, ale do takich zaliczyłbym również wyjazdowe starcie z Realem Madryt - mówił po spotkaniu Konrad Michalak, zdobywca drugiego gola. - Była tylko jedna różnica. Z Portugalczykami potwierdziliśmy dobry występ zwycięstwem, a z Hiszpanii wróciliśmy z porażką.
Zwichrowane celowniki
Dla juniorów Legii była to niepowtarzalna szansa, aby mierzyć się z najlepszymi zespołami w swojej kategorii wiekowej w Europie. Przecież akademie Sportingu, Realu czy Borussii Dortmund słyną ze świetnego szkolenia młodzieży i co raz wprowadzają do seniorskiego futbolu nowe perełki. - Widziałem wszystkie mecze legionistów, te u siebie - na żywo, a wyjazdowe w telwizji i myślę, że będzie to dla nich olbrzymi kapitał - podkreśla Rafał Janas, selekcjoner kadry U-19, czyli de facto rocznika, który rywalizował w UYL. - Polski zespół grał bardzo odważny futbol, nie barykadował się, miał pomysł. Legia nie wystraszyła się rywali, tylko uparcie realizowała swój plan.
Zespół ze stolicy zagrał jak równy z równym z każdym przeciwnikiem. A przecież legijna akademia dopiero raczkuje, podczas gdy rywale w zasadzie co roku wydają na świat prawdziwe gwiazdy. Różnice w budżetach i infrastrukturze są kolosalne. Real potrafi sprowadzić do akademii piłkarza za pięć milionów euro, czyli wartego więcej niż cała drużyna juniorów z Warszawy.
Największym problemem warszawian była jednak skuteczność, która przewijała się we wszystkich pomeczowych wypowiedziach młodych zawodników. Stwarzali sytuacje w każdym spotkaniu, jednak zawsze w decydujących momentach coś zawodziło. Miało to wielki wpływ na dorobek punktowy.
ZOBACZ WIDEO Jacek Magiera: Potrzebujemy "resetu" przed starciem z Ajaksem (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
- Największym problemem był brak ogrania na poziomie europejskim. Praktycznie dla nas wszystkich była to pierwsza przygoda w tych rozgrywkach. Gdybyśmy mieli trochę więcej doświadczenia, wiele spotkań zakończyłoby się po naszej myśli - tłumaczy Michalak. - Niemniej zasługujemy na wyróżnienie jako cała drużyna. Naszą siłą był kolektyw, od bramkarza po napastnika.
Duża liczba sytuacji podbramkowych nie wzięła się z przypadku. Wszystkie zespoły juniorskie chciały atakować, a większość meczów miała podobny scenariusz.
- To prawda. W pierwszych połowach rywale wzajemnie się badali, w drugich - dochodziło do prawdziwej wymiany ciosów. Te wyniki mogły być naprawdę różne. Może czasami zawodników ponosiła młodzieńcza fantazja i dlatego w drugiej połowie pojawiał się radosny futbol? Dla kibiców są to fajne mecze, ale dla trenerów nie do końca. Ja jako selekcjoner chciałbym widzieć dobrą organizację gry i mądrość taktyczną przez cały mecz. Może jednak mam za wysokie wymagania na tym etapie - komentuje Janas.
(...)
Paweł Gołaszewski
[b]Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
[/b]