Ze wsi do Madrytu. Wyboista droga Jakuba Czerwińskiego

Getty Images / Denis Doyle
Getty Images / Denis Doyle

W poprzednim sezonie debiutował w ekstraklasie, dziś ma już za sobą mecze z Realem Madryt i Borussią Dortmund. Szczecin zamienił na Warszawę, ale stolica jeszcze nie przypadła mu do gustu. To Jakub Czerwiński, obrońca Legii.

Szybkie życie, stres, presja, zainteresowanie mediów - to wszystko mogło przytłoczyć piłkarza, który większość swojej kariery spędził w klubie spod krakowskiej wsi. Historyczny awans Termaliki do ekstraklasy otworzył mu drzwi do poważnej piłki. Dopiero w wieku 24 lat zadebiutował w ekstraklasie, a dwanaście miesięcy później kupiła go Legia.

Przed fazą grupową Ligi Mistrzów Legia zorganizowała "media day", czyli spotkanie zawodników drużyny z dziennikarzami. Piłkarz zobaczył coś takiego po raz pierwszy. - Było to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie. Dotąd nie miałem styczności z taką liczbą dziennikarzy na jednym spotkaniu. W Pogoni oczywiście komunikowałem się z mediami, ale tam zainteresowanie zespołem było nieporównywalnie mniejsze do Legii - Jakub Czerwiński mówi o swoich pierwszych krokach w drużynie.

W zasadzie z miejsca został rzucony na głęboką wodę. Po transferze z Pogoni Szczecin stał się podstawowym zawodnikiem zespołu. W tle, poza boiskiem, układał sprawy osobiste. Potrzebował czasu, by przyzwyczaić się do nowego miejsca, a na początku przeszkadzały mu proste rzeczy. - Warszawa różni się od Szczecina. Szybkie życie, pęd. W stolicy jest się ciągle w biegu. Nieważne, o której godzinie wyjedzie się z domu, zawsze stoi się w korkach. To uciążliwe, trochę to wszystko mi się nie podoba, ale nie mam na to wpływu. Musiałem nauczyć się życia w tym mieście - opowiada piłkarz.

Znalazł mieszkanie na uboczu Warszawy. Nie lubi być w centrum zainteresowania. - Jestem człowiekiem, który lubi spokój. Wolę pojeździć na rowerze, poczytać książkę. Mieszkam z narzeczoną, staramy się uzupełniać, spędzać wspólnie czas. Przeprowadzka, presja, porażki - na pewno rzutowały na moją początkową formę. Musiałem się wyciszyć, zaleźć równowagę - tłumaczy.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski skrzywdzony podczas Złotej Piłki?

Dwa miesiące po transferze zadebiutował w Lidze Mistrzów. Legia przegrała z Borussią 0:6. - Być może był to dla mnie za duży przeskok. Pierwszy raz grałem z zawodnikami tak wysokiej klasy. Mogłem się tylko domyślać, jak mogą zachowywać się na boisku - analizuje. Mimo wszystko nie żałuje, że brał udział w tak wysokiej przegranej zespołu. - Każdy chciałby być na moim miejscu. Cieszyłem się, że mogę zagrać. To była dla mnie wielka sprawa, podchodziłem do tego spotkania pozytywnie, nikt by występu w takim meczu nie odmówił. Nie wyglądaliśmy najlepiej jako cała drużyna. Z Maćkiem Dąbrowskim grałem też po raz pierwszy. Wyszło słabo. To było dla mnie zderzenie ze ścianą. Potrzebowałem trochę czasu, żeby się pozbierać - komentuje zawodnik.

Czasu jednak nie było, Legia grała co trzy dni, a wyniki nie były zadowalające. Drużyna wpadła w poważny dołek. Przegrała u siebie z Zagłębiem Lubin (2:3) i po tym meczu pracę stracił Besnik Hasi. - Winy po porażkach szukałem u siebie, zawsze tak robię, dopiero później analizuje zachowania innych - mówi Czerwiński. A miał nad czym myśleć. Europejskie puchary brutalnie weryfikowały obronę Legii. 1:5 z Realem Madryt, 4:8 z Borussią Dortmund. Po tym ostatnim meczu piłkarz stracił miejsce w pierwszym składzie. Później już nie zagrał. - Przed drugim spotkaniem z BVB chciałem zmazać plamę. Podchodziłem do tego na zasadzie, że pierwszy mecz to był przypadek. Wyszło jeszcze gorzej... - unosi brwi.

Po chwili zawieszenia dodaje: - Mam nadzieję, że coś takiego nigdy nie powtórzy mi się w życiu.

O koszmarach wtorkowych i środowych przypomną mu zdjęcia. Choć w tym całym szaleństwie wywołują jednak pozytywne emocje. - To moje pamiątki, zapisane na komputerze. Kiedyś zrobię z nich album. Oczywiście nie chcę się zadowalać samymi występami. Te kilka miesięcy w Legii oceniam pozytywnie. Nie spodziewałem się, że od razu zacznę grać. Jestem zadowolony z liczby minut w zespole. Teraz walczę o odzyskanie miejsca w składzie. Wielu marzy, by tu trafić. Jest presja, parcie na sukces. Ale to tylko pomaga się rozwijać - kończy zawodnik.

Messi, Neymar, Suárez kontra RCD Espanyol w tę niedzielę o 20:40! Zobacz słynne derby Barcelony NA ŻYWO w Eleven Sports na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, Toya czy Netia.

Źródło artykułu: