Z boiska do kasyna. Niebezpieczna gra Tomasza Jodłowca

AFP
AFP

Tomasz Jodłowiec dostał od trenera Jacka Magiery wolne do końca roku. Ma się zregenerować fizycznie, ale również poukładać swoje sprawy prywatne. Chodzi między innymi o problem z hazardem.

W zespole mistrza Polski nikt o problemach Tomasza Jodłowca nie chce mówić głośno. Oficjalny przekaz jest taki, że pomocnik jest wykończony nadmiarem spotkań rozegranych w trwającym sezonie. Tak tłumaczą to trenerzy. - Tomek potrzebuje resetu. Zrobił to, co do niego należało, pomógł drużynie w walce o Ligę Mistrzów. Później nie był w stanie utrzymać takiej dyspozycji, do jakiej nas przyzwyczaił. Musi odpocząć, zregenerować się. To zbyt dobry zawodnik, by wsadzić go na minę - komentował Magiera na niedawnej konferencji prasowej.

Zmęczenie fizyczne nie jest oczywiście tezą naciąganą, bowiem piłkarz miał po mistrzostwach Europy we Francji tylko siedem dni wolnego. W Legii grał na wszystkich frontach, rozegrał 23 mecze. W ostatnich tygodniach prezentował jednak słabą formę na boisku. Brakowało cech, którymi zawsze imponował: waleczności, zdecydowania, odbioru piłki. Miał natomiast proste straty, popełniał błędy w kryciu. - To najbardziej eksploatowany zawodnik Legii od ponad dwóch lat. W pewnym momencie musiał przyjść kryzys fizyczny. Trenerzy są po to, by reagować. Dodatkowy tydzień wolnego mu nie zaszkodzi - broni Jodłowca asystent trenera Legii, Aleksandar Vuković.

Klub współpracuje z kasynami

Spadek formy piłkarskiej to jednak nie jedyny powód wysłania zawodnika na przedwczesne wakacje. Dwa źródła w klubie potwierdziły nam, że ostatnie miesiące były dla Jodłowca intensywne nie tylko na boisku, ale również w kasynie. Zarabiający około 250 tysięcy euro rocznie pomocnik zaczął zaglądać tam częściej po Euro 2016. W klubie określili to jako "poważny problem". W poprzedni czwartek Jodłowiec miał godzinną rozmowę z trenerem Jackiem Magierą. Szkoleniowiec nie chce rezygnować z piłkarza. Wyciągnął do niego rękę.

- Rozmawiałem z Tomkiem o jego problemach, ale nie będę o nich mówił publicznie, to byłoby nie fair w stosunku do zawodnika. Czas pokaże, czy Tomasz jest dla mnie wyzwaniem. Wróci w styczniu, będziemy rozmawiać - odpowiedział nam trener, gdy zapytaliśmy go wprost o problemy osobiste piłkarza. Legia trzyma rękę na pulsie, by Jodłowiec nie kierował się w stronę nałogu, i podjęła współpracę z warszawskimi kasynami. Klub ma być informowany w przypadku, gdyby piłkarz się w którymś pojawił.

ZOBACZ WIDEO Jacek Magiera: Potrzebujemy "resetu" przed starciem z Ajaksem (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

O zdanie zapytaliśmy samego Jodłowca. Początkowo stwierdził, że to jego sprawy prywatne i nie przeszkadzają mu one w grze w piłkę. Potem jednak z tych słów się wycofał i dalej na ten temat rozmawiać już nie chciał.

Pomocnik Legii skupił się na analizie swojej słabszej formy. Uważa, że sprawy pozaboiskowe nie miały na nią wpływu. - Na Euro pojechałem po ciężkim sezonie. W końcówce poprzednich rozgrywek miałem problemy mięśniowe, ale byłem potrzebny w klubie, walczyliśmy o najwyższe trofea. Dopiero podczas Euro doszedłem do pełni sprawności, choć przez pewien czas mój wyjazd na turniej był zagrożony. Po mistrzostwach wróciłem do rodzinnego Żywca i po tygodniu musiałem z żoną i dzieckiem wracać do Warszawy. To nie to samo, jak przez trzy tygodnie urlopu, gdy nie myśli się o piłce, łapie się luz. Starałem się wrócić do formy. Na początku walczyłem charakterem, ale jednak trochę brakowało. Kiedyś możliwości się kończą. Człowiek jest tylko człowiekiem - komentuje zawodnik.

Nie tylko zmęczenie dało mu się we znaki. Również uraz. - Pod koniec rundy zacząłem mieć problem z piętą. Zeszła mi z niej całkowicie skóra, nie mogłem nawet buta założyć. Była możliwość, bym był gotowy na ostatni mecz z Górnikiem Łęczna, ale ze sztabem szkoleniowym podjęliśmy decyzję, że odpocznę. Wcześniej czułem frustrację, przyzwyczaiłem kibiców do gry na innym poziomie, ale to już za mną. Teraz chcę odpocząć i w nowym roku wrócić do wysokiej dyspozycji. Narzekać nie chcę i nie będę - mówi reprezentant Polski.

Magiera zawsze daje szansę

Jodłowiec czuje wsparcie trenera Magiery. Rozmowa z nim dała mu do myślenia. Magiera to człowiek, który w przeszłości pomagał stanąć na nogi przyszłym gwiazdom polskiej piłki. Jako drugi trener Legii w środku nocy odbierał z kasyna Kamila Grosickiego. Temperował również Macieja Rybusa, gdy ten rzucił szkołę i palił papierosy. Dał też szansę Dawidowi Janczykowi, który po trzech latach bez gry w piłkę wznowił treningi z drużyną rezerw. W tym przypadku zawiódł jednak piłkarz. Szkoleniowiec jeździł nawet do domu zawodnika, gdy ten przestał pojawiać się na zajęciach. Wspólnie z prezesem klubu załatwili Janczykowi terapię w ośrodku zamkniętym dla anonimowych alkoholików. Napastnik z pomocy jednak nie skorzystał, wybrał inną drogę.

I taki jest właśnie Magiera, daje szansę, ale jedną.

Mateusz Skwierawski 

Komentarze (8)
Fanatyk Speedway
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Pracował by za 2 tys jak większość Polaków to głupie myśli i hazard nie chodziły by mu po głowie tylko by myślał jak związać koniec z końcem a tak hulaj dusza piekła nie ma ne żałuję takich typ Czytaj całość
art75
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
silny fizycznie bardzo slaby technicznie ogolnie srednia strata. 
avatar
hack
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Znów durne pytanie ankiety. Nie ma ludzi nie zastąpionych. Każdego można zastąpić kimś innym, niezależnie od profesji. 
avatar
Pan wszystkich Panów
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Jak się siedzi po nocach w kasynie to i jest zmęczenie. 
avatar
Bogdan Nieploszczuk
15.12.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Grosicki też ponoć miał takie problemy , wyleczył się w jadze i jest chyba ok
Może Jodłowca na poł roku do Jagi.