Portowcy szczęśliwie utrzymali się na miejscu w górnej połowie tabeli. Końcówka roku w ich wykonaniu była zła. Pogoń Szczecin zdobyła trzy z możliwych 12 punktów, a regres zbiegł się w czasie z kontuzją Spasa Delewa, który był motorem napędowym ataków. - To duża strata, ale gra drużyna, a nie jeden piłkarz i nie usprawiedliwiamy się w ten sposób – zaznaczył Sebastian Rudol, stoper Pogoni.
Drużyna Kazimierza Moskala przegrała ostatni mecz 0:2 z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Swoją grą jakby wołała o przerwę zimową. Podobnie jak tydzień wcześniej współtworzyła przeciętne widowisko, rzadko zagrażała bramce rywala.
- Nie ma co mówić o jakiejś krzywdzie, braku szczęścia czy nieskuteczności pod bramką przeciwnika. Tak naprawdę wyglądaliśmy słabo i nie zasłużyliśmy na zwycięstwo. Pozostało nam przeprosić kibiców za ten mecz – przyznał obrońca.
Portowcy rozpoczęli urlopy od razu po spotkaniu w Niecieczy. - Trochę je sobie zepsuliśmy. W żargonie piłkarskim czasem mówi się, że ktoś nie dojechał na mecz. O nas można było tak powiedzieć w Niecieczy. Pozostało nam skoncentrować się na przygotowaniach do drugiej części sezonu.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież
Rudol był pod wrażeniem stanu boiska w Niecieczy, choć mecz rozgrywano w mrozie, a dzień przed nim sypał śnieg.
- Murawa była bardzo dobra. Aż sam byłem zaskoczony, że boisko w grudniu, przy takiej pogodzie, zostało tak dobrze przygotowane. Termalica zagrała na nim agresywnie, dużo biegała i walczyła, a my słabo. To nasza postawa zdecydowała o wyniku.
Piłkarze Pogoni wrócą do klubu 5 stycznia.