Oceniamy ligę: Pogoń Szczecin. Puchar Polski przysłonił ligę Portowcom

Newspix / Rafal Rusek / PressFocus  / Piłkarze Pogoni Szczecin
Newspix / Rafal Rusek / PressFocus / Piłkarze Pogoni Szczecin

Pogoń Szczecin zakończyła najgorszą ligową jesień od czasu powrotu do Lotto Ekstraklasy. Kibice dziękowali jednak piłkarzom za udaną rundę. Dla wszystkich gwoździem programu był awans do półfinału Pucharu Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Od czasu reformy Lotto Ekstraklasy drużyna ze Szczecina jest jedną z nielicznych, która zawsze była w grupie mistrzowskiej. W tym sezonie będzie musiała mocno powalczyć o swoje miejsce w ósemce. Nad dolną połową tabeli ma symboliczną przewagę, a jeżeli Pogoń Szczecin marzy o awansie do europejskich pucharów poprzez ligę, musi mocno gonić liderów. Jagiellonia Białystok oraz Lechia Gdańsk mają nad nią 13 punktów przewagi. To sporo.

Portowcy rozpoczęli sezon z nowym trenerem. Czesław Michniewicz wielu sympatyków w Szczecinie nie miał. Jego następca Kazimierz Moskal był niewiadomą. Szkoleniowiec nie wyściubiał wcześniej nosa spoza Małopolski i sam przyznał, że propozycja z Pomorza Zachodniego była dla niego niespodzianką.

Moskal obiecał, że jego drużyna będzie grać ofensywnie i atrakcyjnie.

- Chcę, żeby Pogoń prowadziła grę i dyktowała warunki na boisku. To, co dzieje się na murawie ma sprawiać przyjemność nie tylko piłkarzom, ale też kibicom. Publiczność ma widzieć widowiska i chętnie przychodzić na stadion - powiedział trener.

I faktycznie drużyna Moskala gra atrakcyjnie, ale tylko od czasu do czasu. Brak stabilizacji widać w stylu gry i wynikach. Pogoń potrafiła rozbić Bruk-Bet Termalicę Nieciecza, Wisłę Kraków, pokonać Legię Warszawa, po czym podobnie jak w poprzednim sezonie współtworzyła mecze mdłe, nudne. Idealnym podsumowaniem było ostatnie, przegrane spotkanie w Niecieczy. U siebie Pogoń pokonała Słonie 5:0, na południu Polski przegrała 0:2. Ze skrajności w skrajność, a 7. lokata w środku tabeli jest sumą wzlotów i upadków.

Pogoń ratowała jesień w Pucharze Polski. Od Kalisza po Niepołomice wygrała wszystkie mecze i jest trzy starcia od zdobycia pierwszego w historii trofeum. Szczęście nie uśmiechnęło się do Portowców w losowaniu, ponieważ w półfinale zmierzą się z Lechem Poznań, ale entuzjazm w Szczecinie nie zgasł. Tak blisko wygrania czegoś dużego Pogoń nie była od 2010 roku, kiedy jeszcze jako I-ligowiec grała w finale z Jagiellonią. Od tego czasu nie otarła się o mistrzostwo kraju, a z pucharu wypadała wcześniej niż Flota czy Błękitni.

Lider: Adam Frączczak

Do Szczecina trafił w trakcie rundy jesiennej Cornel Rapa, co uwolniło Adama Frączczaka od konieczności gry na prawej obronie. Wrócił do ataku i gra sezon życia. Nim nastała zima zdobył 10 goli w lidze i pucharze. Kibice skandują pod jego adresem "Prawdziwy Portowiec", a film, kiedy w Gdańsku, podniósł z boiska wafelka, zjadł go, podziękował, po czym wykonał rzut karny, oglądali internauci daleko poza granicami Polski.

EkstraKLASA: cud na skrzydłach

Pogoń zakontraktowała bocznych pomocników, którzy robią różnicę i są motorami napędowymi ataków. Adam Gyurcso i Spas Delew są obserwowani przez mocniejsze kluby niż Pogoń. Bułgar zapracował na powołanie do reprezentacji, a kiedy wypadł ze składu z powodu kontuzji, szczecinianie przestali zwyciężać. Gyurcso zdobył w meczu z Wisłą cztery bramki i trafił na okładkę największego dziennika sportowego na Węgrzech.

EkstraKLAPA: dziurawe dłonie bramkarzy

Nie bez przyczyny mówi się, że najlepszy bramkarz Pogoni siedzi na ławce w rezerwach, a mecze pierwszego zespołu ogląda z trybun. Zakontraktowany w klubie jest wciąż Radosław Janukiewicz, którego jednak nikt przywrócić do kadry nie zamierza. Jego następcy Dawid Kudła oraz Jakub Słowik zmieniają się miejscem w bramce, ale obaj punktów nie ratują, a punkty przez dziurawe rękawice przepuszczają.

Cytat: Adam Frączczak

- Taką Pogoń stać na pierwsze trofeum w historii klubu. Czas na nie.

ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież

Komentarze (0)