To spotkanie miało być szansą dla piłkarzy, którzy w meczach ligowych siedzą na ławce rezerwowych. - W takich meczach często można pokazać się z dobrej strony. Nie wykluczam, że jeżeli ktoś zagra bardzo dobre spotkanie, dostanie szansę od pierwszych minut w meczu ligowym - mówił przed meczem trener Legii Jan Urban.
Jednak jego piłkarze nie zachwycili. Jeżeli ktoś myślał, że Stal przyjedzie do Warszawy położyć się na boisku i prosić o jak najmniejszy wyraz kary, mógł się bardzo przeliczyć. Podopieczni Janusza Sieradzkiego zagrali bardzo ambitnie i walecznie. Piłkarze, którzy na co dzień pracują w szkołach, na stacjach benzynowych, czy w fabrykach walczyli jak równy z równym z wiceliderem Ekstraklasy. - Dla nas ten mecz to wielkie wydarzenie. Ta cała otoczka. Pierwszy raz graliśmy przy sztucznym oświetleniu i na tak dobrej murawie - dzielił się swoimi wrażeniami po zejściu do szatni Paweł Kosiba, piłkarz klubu z Sanoka.
Mimo to goście byli blisko osiągnięcia remisu. Kilka minut przed końcowym gwizdkiem, jeszcze przy stanie 2:1, piłka po jednym ze strzałów trefiła w słupek bramki Legii. - Trochę szkoda, bo mógł być remis. Gdyby pod koniec piłka wpadła do bramki, a nie trafiła w słupek, już byśmy tego remisu nie wypuścili - mówił po meczu szkoleniowiec Stali. W jego zespole wyróżniał się zdobywca bramki Marcin Borowczyk. Oprócz trafienia do siatki, wielokrotnie dobrze dogrywał do swoich kolegów, dzieląc piłki w środku pola.
W drużynie Legii nikt nie wykorzystał szansy, jaką stworzyło to spotkanie. - Trudno znaleźć takiego zawodnika, ale to nie znaczy, że nie jeden z tych zawodników może w następnym meczu, z trudniejszym przeciwnikiem zagrać o wiele lepiej - oceniał występ swoich podopiecznych Urban.
Legia nie spełniła oczekiwań swoich kibiców, którzy liczyli na bardzo wysokie zwycięstwo. Jednak należy pamiętać, że skład, w którym zagrali warszawiacy był daleki od najlepszego, którym dysponują. W meczu z niżej notowanym rywalem najważniejszy jest awans do kolejnej rundy jak najmniejszym nakładem sił. W rewanżu Stal zagra równie ambitnie jak we wtorek, a Urban desygnuje do gry tych samych piłkarzy. Mimo to, mało prawdopodobne jest, że nie zobaczymy stołecznego zespołu w półfinale, więc ich główny cel zostanie osiągnięty.