Terroryści uderzyli w nocy, byli przebrani za szkolnych strażników. Podstępem wyprowadzili z internatu nastolatki na zewnątrz, siłą zapakowali do ciężarówek i wywieźli. Zmuszali potem do małżeństw z bojownikami, sprzedawali jako seksualne niewolnice, przemocą nakłaniali do wiary w Allaha. Tamtej nocy w kwietniu 2014 roku w Chibok na północy Nigerii spłonęło również wiele domów. Islamscy bojownicy z organizacji Boko Haram uprowadzili blisko dwieście dziewczyn.
Zaraz po tym wydarzeniu młody nigeryjski piłkarz Daniel Chima Chukwu grający w piłkę w norweskim Molde FK skrzyknął kolegów z klubu i razem z nimi przemówił do islamskich okrutników. Zrobili zdjęcie z hasłem "Oddajcie Nam Nasze Dziewczyny!". I umieścili w sieci.
Med @chimadsboy i spissen, sier vi #bringbackourgirls Bli med du også! pic.twitter.com/TLfv0F3Nzb
— Molde Fotballklubb (@Molde_FK) 13 maja 2014
Potem tłumaczył: - Codziennie czytałem wiadomości. To było dobijające, widzieć martwych ludzi leżących na ulicach. Przecież mieszkałem w tym regionie. Gdy dowiedziałem się o porwanych dziewczętach, byłem zachwycony reakcjami na świecie. I pomyślałem, że to również mój obowiązek, aby jakoś zareagować.
ZOBACZ WIDEO Mechanicy na Dakarze - ktoś nie śpi, by jechać mógł ktoś (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Akcja #BringBackOurGirls była ogólnoświatowa, wzięła w niej udział nawet pierwsza dama USA Michelle Obama.
Sam uciekał przed terrorem
Trond Hustad to dziennikarz lokalnej gazety "Romsdals Budstikke". Od blisko 20 lat jest blisko tamtejszego klubu. O Chikwu mówi tak: - To bardzo pogodny, zawsze uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia chłopak. Do tego dżentelmen.
Dwa lata wcześniej zawodnik - w 2012 roku - pojechał do rodzinnego Kano na wakacje. Akurat podniesiono ceny paliwa, ludzie wyszli na ulicę. Rozpoczęły się zamieszki, terroryści dali o sobie znać, strzelali do katolików. - Uciekł stamtąd po kilku dniach, gdy lotnisko zostało ponownie otwarte. W atakach stracił jednak kilku przyjaciół. Później bomba zabiła jego ciotkę - opowiada dziennikarz.
Rodzice chłopaka wraz z młodszym rodzeństwem uciekli z Kano. W mieście został jego brat i 19-letnia siostra, która musiała skończyć szkołę.
Norweska ziemia obiecana
Po raz pierwszy kraj opuścił w dużo spokojniejszych warunkach. Od dziecka grał w piłkę, jego ojciec był przekonany, że futbol zapewni synowi godziwą przyszłość. Na tamtejszym rynku szperał norweski klub Lyn Oslo. Na początku 2010 roku dzięki pomocy agenta Atty Aneke kilku chłopaków zamieniło gorącą Afrykę na chłodną północ. Wśród nich był Chukwu. Lyn szybko jednak zbankrutowało, ale Nigeryjczyk miał szczęście. Wcale nie najmocniejsze Molde FK tego lata przygarnęło go do siebie. Początki w nowym miejscu były trudne, Chukwu mało grał. Pół roku po transferze w klubie pojawił się jednak Ole Gunnar Solskjaer. Legendarny piłkarz Manchesteru United został trenerem Molde, dosyć szybko postawił na młodego chłopaka z Afryki. - To najlepszy trener na jakiego mogłem trafić - mówił zawodnik.
Uniwersalny, ofensywny gracz odpłacał się Norwegowi solidnymi występami. Zawsze w sezonie strzelał od kilku do kilkunastu goli.
- To chłopak, który zawsze dawał z siebie wszystko, rywale mieli z nim utrapienie. Będzie zasuwał 90 minut. Jest niesamowicie silny. Potrafi odebrać piłkę, umie ją przetrzymać. Wykonuje dużo ważnej roboty, męczy rywali. Ma moc. Jeśli się do czegoś przyczepić, to do wykończenia akcji. Tak, strzelił wiele ważnych goli, ale wiele też kapitalnych szans zmarnował. Nie jest typowym łowcą goli - charakteryzuje Trond Hustad.
Choć za pudłowanie w doskonałych sytuacjach wielokrotnie był krytykowany, z pomocą Solskjaera wytrzymywał presję. - Nigdy nie było z nim żadnych problemów - przypomina dziennikarz z Molde. - On wie, że w niego wierzę - mówił w tamtych dniach trener Molde.
Nigeryjczyk mógł się spokojnie rozwijać, skoro wiedział, że wyjście na ulicę nie oznacza porwania albo zastrzelenia. - Tu jest tak spokojnie. Nie boję się wychodzić z domu. Relaksuję się wiedząc, że nie obudzę się w niepewności.
Legia go dobrze zna
Chukwu trzy razy został mistrzem Norwegii, dla Molde przez pięć lat gry strzelił 44 gole, 21 razy asystował. Polscy kibice poznali go dobrze w sierpniu 2013, gdy Legia zagrała z Molde w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W pierwszym, zremisowanym meczu 1:1 w Norwegii, gola dla rywali polskiej drużyny strzelił właśnie Nigeryjczyk. W Warszawie było 0:0, ale Chukwu też był najlepszym piłkarzem. Kibice Legii byli nim zachwyceni, pojawiały się głosy, żeby od razu go ściągnąć. Władze polskiego klubu interesowały się tematem, ale Chukwu był wówczas za drogi.
Na początku 2015 roku nieoczekiwanie wyjechał do Chin. Za 800 tysięcy euro kupił go klub z tamtejszej ekstraklasy Shenxin Szanghaj. Nigeryjczyk nawet nie ukrywał powodu swojej decyzji. - Dostałem ofertę, której nie mogłem nie przyjąć - wyjaśniał w rozmowie z africanfootball.com.
W Chinach strzelił 21 goli (ostatni sezon już w drugiej lidze), trafiał mniej więcej w co drugim meczu. Swoje zarobił, kontrakt mu się skończył, więc jest wolnym zawodnikiem. Oprócz Legii Warszawa 26-latkiem interesują się kluby tureckie i rosyjskie. Z Legią będzie miał jednak okazję grać w europejskich pucharach.
Piłkarz jest w Warszawie, porozumiał się z Legią w sprawie umowy.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk
Jesli "Magic" umiejętnie go wkomponuje do drużyny , Legia będzie miała z Niego wiele pożytku.