Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović mieli udział przy 56 proc. bramek zdobytych przez Legię od lipca 2015 roku, czyli odkąd obaj trafili na Łazienkowską 3. To zawodnicy, których nie da się zastąpić z dnia na dzień. Tym bardziej, że w tym czasie nie było choćby jednego meczu, w którym nie wystąpiłby żaden z nich.
Na razie jedynym nowym napastnikiem w kadrze Legii jest Daniel Chima Chukwu. Nigeryjczyk w trzech dotychczas rozegranych sparingach wystąpił przez 135 minut, ale gola jeszcze nie strzelił. Mało tego, w spotkaniach z Arminią Bielefeld (1:2), Grasshopper Zurych (0:0) i Ulsan Hyundai FC (0:0) legioniści nie zdobyli ani jednej bramki - gol w spotkaniu z Arminią padł po samobójczym zagraniu Stephana Salgera.
Trener Jacek Magiera liczy na to, że Chukwu będzie potrafił wypełnić lukę powstałą po odejściu Nikolicia i Prijovicia, ale liczy jednocześnie, że klub sprowadzi jeszcze innego napastnika.
- Z każdym dniem Chukwu wygląda coraz lepiej. Coraz lepiej rozumie się z kolegami. W środę miał dwie dobre okazje. Myślę, że trzeba dać mu czas. Jesteśmy cierpliwi, na dziś pracujemy nad innymi aspektami. Ale cieszę się, że znajduje się w tych sytuacjach - mówi Magiera.
- Kilku zawodników może grać na pozycji dziewięć, ale liczymy na to, że jedna osoba wzmocni tę formację. Czy nowy napastnik pojawi się w trakcie zgrupowania? Nie wiem, cały czas jesteśmy w kontakcie z osobami odpowiedzialnymi za transfery. - Kasper Hamalainen też jest brany pod uwagę. Zobaczymy, jak zawodnicy będą wyglądali na treningach. Powrót Moulina i Vadisa też pozwoli na pewne rozwiązania- dodaje trener Legii.
ZOBACZ WIDEO Kuriozalna żółta kartka Verrattiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]