Włoskie gazety zaznaczają, że polski zawodnik, mimo fatalnego meczu w Pucharze Włoch z Romą, wyjdzie w pierwszym składzie Sampdorii Genua. Z tym samym przeciwnikiem. Powód jest prosty: Bartosz Bereszyński w tej chwili nie ma konkurencji.
Jego rywale do miejsca w składzie nie mogą grać. Jacopo Sala wciąż jest kontuzjowany, zaś Pedro Pereira zawieszony.
Polak przyszedł do Sampdorii w przerwie zimowej. Włoski klub kupił piłkarza z Legii Warszawa za 2 miliony złotych.
- Przed Bereszyńskim stoi wielkie wyzwanie. Po meczu w Pucharze Włoch, z Romą, wie czego może się spodziewać po linii ataku Giallorossich, która we Włoszech ustępuje tylko tej z Neapolu. Na szczęście tym razem Polak od początku zagra na swojej nominalnej pozycji, gdzie będzie toczył pojedynki z Bruno Peresem. Brazylijczyk to jeden z szybszych i zwrotniejszych skrzydłowych w lidze. Ten mecz może być pułapką albo trampoliną dla Bereszyńskiego. Jeśli pomoże w zatrzymaniu Romy jego notowania znacząco się polepszą - mówi nam Piotr Dumanowski, komentator telewizji "Eleven"
ZOBACZ WIDEO Dybala i Higuain rozprawili się z Lazio. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)