Po Euro 2012 Jakub Błaszczykowski wrócił do Borussii Dortmund i rozegrał sezon życia. Był kluczową postacią zespołu i gdy tylko był zdrowy, to Juergen Klopp po niego sięgał. Reprezentant Polski zawsze miał problemy zdrowotne, jednak tym razem było lepiej, ponieważ "Kuba" opuścił z powodu urazów tylko siedem ligowych spotkań.
Rozgrywki zakończył mając na koncie 27 meczów w Bundeslidze i koszykarskie double-double: 11 bramek i 13 asyst.
To był jednak ostatni taki rok, kiedy Błaszczykowski był kluczową postacią w zespole i miał pewne miejsce w wyjściowym składzie. Mimo że tak doskonale poradził sobie sezonie w sezonie 2012/2013, to Klopp kupił na jego pozycję Pierre-Emericka Aubameyanga. Gabończyk w pierwszym spotkaniu Bundesligi ustrzelił hat-tricka, a Błaszczykowski siedział na ławce. To był początek problemów polskiego skrzydłowego.
Aubameyang zepchnął "Kubę" na ławkę, który stracił przy okazji skuteczność. Jesienią strzelił tylko dwie bramki, ale prawdziwy dramat przyszedł w styczniu 2014 roku. Polski skrzydłowy zerwał wiązadła krzyżowe już w czwartej minucie meczu z Augsburgiem. Na boisko wrócił dopiero po blisko roku, ale miał kłopoty z przebiciem się do składu. Przez pozostałą część rozgrywek nie strzelił bramki i nie zaliczył żadnej asysty.
ZOBACZ WIDEO Ekipa Bereszyńskiego pokonuje drużynę Szczęsnego. Zobacz skrót meczu Sampdoria - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN]
Wówczas było jasne, że Borussia nie potrzebuje już Błaszczykowskiego. Polak mógł wybrać trybuny i bardzo rzadkie pojawianie się na murawie bądź skorzystać z oferty Fiorentiny. Osiem lat po transferze z Wisły Kraków pierwszy raz opuścił Borussię, ale tylko na zasadzie wypożyczenia.
Błaszczykowski zdawał sobie sprawę, że jeśli chce wystąpić na Euro 2016, to musi regularnie grać w klubie. Dlatego wybrał Fiorentinę i początkowo miał miejsce w podstawowym składzie, a już w drugim spotkaniu w Serie A strzelił bramkę. Można było być optymistą, jednak w listopadzie doznał kontuzji i do gry wrócił dopiero w styczniu.
Ale nie było już dla niego miejsca w składzie. Wiosną zagrał jedynie trzy razy w podstawowej "jedenastce" i jego sytuacja była dramatyczna. Obawiano się, jak bez regularnej gry poradzi sobie na Euro 2016. We Francji okazało się, że Błaszczykowski był jednym z najlepszych zawodników w naszej kadrze.
Mimo tak udanego turnieju, w Borussii Dortmund nadal nie było dla niego miejsca. Decyzja mogła być tylko jedna: "Kuba" musiał poszukać nowego pracodawcy i zgłosił się po niego Wolfsburg. Wydawało się, że w Wilkach odzyska szansę regularnej gry - tym bardziej, że w trzeciej kolejce (i w trzech następnych meczach) wyprowadzał Wolfsburg jako kapitan.
Wilki grały jednak słabo. Rozczarowywały swoich kibiców, a i Błaszczykowski nie pomagał. Jesienią nie strzelił żadnej bramki i nie dołożył ani jednej asysty. W dwóch ostatnich grudniowych meczach stracił miejsce w składzie, a Wolfsburg oba spotkania wygrał. Ten rok również rozpoczął na ławce rezerwowych i znów pojawiają się obawy, czy Błaszczykowski kolejne miesiące nie będzie odstawiony na boczny tor.
Wybawieniem może okazać się Legia Warszawa. Mistrz Polski oficjalnie przyznaje, że z chęcią wypożyczyłby Błaszczykowskiego, ale póki co nie ma takiego tematu. Jeśli wiosnę Polak spędzi na rezerwie to miną już cztery lata odkąd nie ma miejsca w wyjściowym składzie.