We wtorek wieczorem ma dojść do ostatniego spotkania mediacyjnego. Współwłaściciele Legii, czyli Dariusz Mioduski, Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel spróbują dojść do porozumienia w temacie warunków licytacji przejęcia klubu. Daty złożenia ofert wyznaczono na 27 lutego i 3 marca bieżącego roku.
Mioduski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" krytykuje Macieja Wandzla.
- Problemy zaczęły się pojawiać nawet nie tyle z Bogusiem, co przede wszystkim z drugim członkiem zarządu, Jakubem Szumielewiczem, który przejął odpowiedzialność za wszystkie komercyjnych obszary w klubie. Drugim powodem było uaktywnienie się Macieja Wandzla. W pewnym momencie jego ambicją stało się budowanie swojej pozycji w klubie i poza nim. No i miał coraz większy wpływ na Leśnodorskiego - tłumaczy "Rz" Mioduski.
- Leśnodorski jest dziś tak zmanipulowany przez Wandzla, że aż mi żal patrzeć. Natomiast dla Wandzla to drabina, by osiągnąć swoje cele, głównie biznesowe. Niekoniecznie bezpośrednie zarabianie na Legii, ale zbudowanie sobie pozycji do zarabiania gdzie indziej. Dziś uważam, że plan przejęcia kontroli nad Legią miał od początku - dodaje Mioduski.
Większościowy udziałowiec Legii zwraca również uwagę, że awans klubu do Ligi Mistrzów łączony z sukcesem finansowym to element propagandy, kampanii wyborczej.
ZOBACZ WIDEO Aleksandar Vuković: Uwierzmy w siebie, stać nas na pokonanie Ajaxu!
- Już wcześniej nasze koszta rosły. De facto się zadłużyliśmy. ITI zostało spłacone, tyle że kosztem kolejnej pożyczki. Rzeczywiście z pieniędzy z Champions League spłaciliśmy 20 milionów ITI. Ale wcześniej 30 milionów długu wobec ITI zostało zamienione na rynkowe pożyczki. Dług wobec ITI nie był oprocentowany, a pożyczka dzięki której nastąpiła spłata, jest.
- Struktura kosztów tak urosła, że jeśli nie awansujemy w przyszłym sezonie do fazy grupowej Ligi Mistrzów, to możemy mieć poważny problem finansowy. Jeśli tak dalej pójdzie, to może się okazać, że trzeba będzie zrobić wyprzedaż zawodników, by ustabilizować budżet. Gdyby w tym roku nie było Ligi Mistrzów, Legia byłaby kilkadziesiąt milionów w plecy. A pieniądze z UEFA poszły na zobowiązania: ITI, ale też do agentów, do klubów, odroczone płatności różnych dostawców.
Mioduski zapewnia, że nie dojdzie do rewolucji, jeżeli to on wygra licytację i przejmie klub.
- Legia Mioduskiego może mieć innego wodzireja, to nie będzie klub, w którym największą gwiazdą jest prezes. To będzie Legia ambitna, chcąca wygrać mistrzostwo co roku, co sezon chcąca grać w fazie grupowej europejskich pucharów, i będzie to Legia wiarygodna dla partnerów biznesowych. Rewolucja grozi Legii, wtedy gdy to nie ja wygram shoot-out (licytację ofert finansowych), tylko jeśli oni zostaną - kończy współwłaściciel klubu.
PS.: Oczywiście każda reguła ma wyjątki ale mam wrażenie, że tu wyjątku nie ma.
Tyle że Pan Mioduski miją się z prawdą w każdym aspekcie , a już na pewno przedstawiając swoją wizję klubu.
Chyba nieco ponad rok temu twierdził że przyszłością Legii je Czytaj całość