[b]
"Piłka Nożna": Z finałów Euro we Francji wróciłeś z niedosytem?
[/b]
- Na pewno. Jeśli gra się w ćwierćfinale mistrzostw Europy i przegrywa po rzutach karnych, po zaledwie jednym niewykorzystanym, niedosyt musi ci towarzyszyć. Trudno przecież nie zastanawiać się, czy wcześniej nie trzeba było bardziej zaryzykować, i nie czekać na serię jedenastek. Może wtedy wystąpilibyśmy w półfinale? A wówczas wszystko mogłoby się już zdarzyć. Dlatego nie ma sensu ukrywać, że nikt z drużyny nie wrócił do domu z takim poczuciem, że zrobiliśmy coś ponad normę. Raczej z takim, że mogliśmy zrobić jeszcze więcej, bo właśnie taka jest prawda. Zabrakło chyba tylko tego, że mogliśmy bardziej zaryzykować, zagrać bardziej ofensywnie, wiadomo przecież, że w defensywie spisywaliśmy się bardzo dobrze.
A nie jest tak, że do Francji jechałeś po tytuł króla strzelców?
- W żadnym wypadku. Przecież miałem dwie sytuacje w trakcie całego turnieju! Dla mnie ważniejsza była drużyna i sukces z drużyną. O króla strzelców mógłbym powalczyć, gdybym miał po dwie, trzy sytuacje w każdym spotkaniu. A tak naprawdę poza spotkaniem z Ukrainą, w którym była jedna sytuacja, i poza Portugalią, kiedy jedyną okazję wykorzystałem, nie miałem nic więcej do strzelenia.
Rozumiem, że na miejscu Arka Milika mógłbyś zostać królem strzelców Euro?
- Zostawmy ten temat. Robiłem czarną robotę, wiedziałem z góry, że będę miał dwóch zawodników, czasami trzech na plecach, że będę pilnowany zupełnie inaczej niż ktokolwiek w naszym zespole. Robiłem miejsce innym zawodnikom. Można powiedzieć, że się poświęciłem dla drużyny. Jako kapitan wiedziałem, że sukcesem nie będzie to, że strzelę kilka bramek, ale odpadniemy już po fazie grupowej. Tylko awans najdalej jak tylko się da.
ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski zdradził plany na przyszłość Roberta Lewandowskiego. Zaskakujący kierunek
Byłeś zaskoczony startem naszej reprezentacji w eliminacjach rosyjskiego mundialu? Może to nie był falstart, ale niemrawo weszliście w kolejny mistrzowski cykl.
- Weszliśmy dobrze, tylko szybko wyszliśmy z rozpędu, jaki mieliśmy w pierwszej połowie w Kazachstanie. Początek spotkania był bardzo udany, druga połowa wyglądała już niestety znacznie gorzej. Zgubiła nas pewność siebie. Podejście typu: dograjmy tę drugą połowę i wracajmy jak najszybciej do domu. Był to dla nas na tyle zimny prysznic, że udało się wygrać kolejne mecze. I z dziesięcioma punktami na koncie prowadzimy w grupie.
(...)
Rozmawiał Adam Godlewski
[b]CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM NUMERZE TYGODNIKA "PIŁKA NOŻNA"
[/b]